Pewne jest jednak to, że szklarniowe produkty zawierają związki chemiczne pochodzące z nawozów niezbędnych do ich uprawy. Są to przede wszystkim azotany pochodzące z nawozów azotowych. Rośliny przyswajają azotany nieselektywnie - pobierają ich tyle, ile im dostarczymy, a nie tyle, ile im potrzeba. A dostarcza ich się zwykle zbyt dużo, co potwierdzają kontrole przeprowadzane przez Inspekcję Handlową Artykułów Rolno-Spożywczych, które dosyć często wykazują przekroczenie dozwolonych norm. Przepisy prawa określają dopuszczalne dawki nawozów i środków ochrony roślin oraz okresy karencji (czas, jaki musi minąć od momentu ich zaaplikowania do sprzedaży) zarówno w sezonie, jak i poza nim, w warunkach szklarniowych. Spora ilość azotanów gromadzi się przede wszystkim w korzeniach i zewnętrznych liściach warzyw. Największą podatność do gromadzenia tych związków w liściach mają zielone warzywa takie jak: szczypiorek, natka pietruszki i sałata. Nadmiar azotanów może prowadzić do zatrucia, a na dłuższą metę stworzyć warunki do powstania zmian nowotworowych. Związki azotu upraszczają się bowiem w organizmie do azotynów, które następnie przekształcają się w rakotwórcze nitrozoaminy. Niestety nie jesteśmy w stanie rozpoznać, czy nowalijki, które zamierzamy kupić, są przenawożone, czy też nie, gdyż nie świadczy o tym ani wielkość, ani kolor warzywa.
Jednakże kupując nowalijki nie wybierajmy tych ogromnych, tylko rozmiarów naturalnych a nie „gigant”. Poza tym warzywa musza być oczywiście jędrne, w naturalnych kolorach, bez oznak zgnilizny, odbarwień i plam. Ważne jest też właściwe przechowywanie nowalijek. Aby nie dopuścić do wytworzenia się nitrozoamin nie wolno przechowywać warzyw w lodówce w foliowych torebkach. Wytwarzająca się w takim opakowaniu wilgoć przyspiesza przemianę azotynów w rakotwórcze nitrozoaminy. A najlepiej wyhodować samemu na parapecie szczypiorek i zieloną pietruszkę, a w inspekcie na działce czy w ogródku - rzodkiewki i sałatę. Wymaga to trochę pracy i czasu, ale daje zdrowe i wartościowe plony! Można też nie ponosząc wielkich kosztów wyhodować kiełki w warunkach domowych. Wystarczy zaopatrzyć się w kiełkownicę - specjalne naczynie do hodowli kiełków i kupić nasiona. Wyjątkowo smakują kiełki brokułów czy rzodkiewki, a szczeglnie pachną: czarnuszki, słonecznika, lucerny czy fasoli mung. Kiełki posiadają dobre właściwości odżywcze oraz ożywcze dla naszego organizmu i można je dodawać do sałatek, dań gotowanych oraz na kanapek.
Dziś zajmiemy się trzema nowalijkami, które ze względu na ich wartości odżywcze oraz smak na pewno mają swoich zwolenników niezależnie, czy są z upraw ekologicznych, czy ze sklepowych półek…
Rzodkiewka
Rzodkiewka zaliczana jest do rodziny kapustowatych i stanowi odmianę rzodkwi zwyczajnej obecnie występując tylko w uprawie. Osiąga wysokość od 15 do 60 cm. Łodyga jest gruba, dęta, dołem owłosiona a górą naga. Liście lirowate, kwiaty zebrane w grono, białe lub liliowe o silnej nerwacji na płatkach. Owoc stanowi paciorkowato przewężona łuszczyna zakończona dzióbkiem, gdy dojrzeje rozpada się na jednonasienne odcinki. Korzeń jest silnie zgrubiały, kolor zewnętrzny korzenia jest zależny od odmiany rzodkiewki, natomiast wnętrze – białe. Częścią jadalną jest korzeń i liście.
Rzodkiewka w starożytnym Egipcie i Grecji była nie tylko produktem żywnościowym ale także lekarstwem. Dioscurides twierdził, że polepsza ona wzrok i wpływa regulująco na „kobiece sprawy”, a Pliniusz polecał rzodkiewkę jako lek zapobiegający pluciu krwią. W średniowieczu przypisywano rzodkiewce właściwości przeciwkaszlowe, poprawiające trawienie i oczyszczające umysł, a także poprawiające pamięć i koncentrację. Powszechnie wiadomo, że rzodkiew i rzodkiewka to dwa różne warzywa, jednakże niektórzy uważają, że rzodkiewka to skarlała forma rzodkwi, odkryta dopiero w XVII wieku.
Czytaj dalej na następnej stronie...