Bagno pilnie kupię lub wynajmę

Kilkadziesiąt lat temu uważano dzikie bagna za tereny nieprzydatne. Hydrotechnicy na niemal całym świecie pracowali nad ich osuszaniem i przerabianiem na przydatne gospodarczo łąki, pastwiska a nawet pola uprawne. Okazało się jednak, że bagno jako bagno ma o wiele większą wartość niż np. jako pole uprawne. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o jego znaczenie przyrodnicze jako siedliska roślin czy zwierząt. Dlaczego bagna, a szczególnie torfowiska, są tak cenne, że rządy wielu państw przeznaczają olbrzymie środki na przywrócenie im „naturalności”, opowiada dr Mateusz Grygoruk z Zakładu Hydrologii i Zasobów Wodnych Wydziału Budownictwa i Inżynierii Środowiska SGGW, główny konsultant ds. hydrologii w projekcie restytucji torfowisk wysokich w Norwegii.

Bagno pilnie kupię lub wynajmę
W Antropocenie korzystny czas dla bagien nastał wraz z wejściem w życie Protokołu z Kioto (2005 r.) – międzynarodowej rezolucji uzupełniającej Ramową Konwencję ONZ w sprawie zmian klimatu. Dostrzeżono, że rola bagien w akumulacji dwutlenku węgla może zostać wykorzystana w ocenie bilansu węgla różnych krajów. Wprowadzono tzw. „carbon credits”, których cena co prawda ulega dynamicznym zmianom, jednak pozwala na przykład na wycenę roli bagien w sekwestracji węgla. Przy ostrożnych założeniach ilości akumulowanego przez dobrze zachowane torfowisko dwutlenku węgla można ocenić, że wartość bagna o powierzchni 10 hektarów wynosi około 10 000 zł rocznie. A to tylko jedna z wielu funkcji bagien, które da się wycenić. Nic więc dziwnego, że państwa uprzemysłowione są bardzo mocno zainteresowane przywróceniem świetności osuszonych kilkadziesiąt lat temu bagien. Ich rekultywacja nie jest jednak taka prosta.
 
Przede wszystkim – bagno bagnu nie równe. Nie ma praktycznie możliwości utworzenia bagna w zupełnie nowym miejscu, gdyż wszystkie rodzaje bagien zależą głównie od unikalnych warunków hydrogeologicznych i hydrologicznych. Co więcej, w ciągu roku powstaje średnio zaledwie milimetrowa warstwa torfu. Aby utworzył się pokład o grubości metra, potrzeba więc około tysiąca lat. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak ponownie nawadniać osuszone kiedyś tereny, których tradycyjne użytkowanie rolnicze staje się nieopłacalne lub przyrodniczo szkodliwe. Tu zaczynają się problemy, zwłaszcza na obszarach, gdzie przez wiele lat były pola uprawne.

- Na niegdyś użytkowanych i nawożonych torfowiskach, które przesuszono pod kątem produkcji rolnej, znaczna część fosforu pochodzącego z nawozów została zmagazynowana, głównie w związkach z żelazem, w głębszych warstwach gleby. Gdy przesuszona gleba zostanie powtórnie uwodniona, na przykład w wyniku zatamowania odpływu z systemu melioracyjnego, żelazo ulega redukcji, co prowadzi do uwolnienia fosforu. Rozpuszczalne w wodzie frakcje tego pierwiastka stają się dostępne dla roślin, które jako pierwsze dostosowują się do „nowych-starych” warunków wodnych. Niestety, nie są to zwykle najcenniejsze gatunki torfowiskowe, które w warunkach wysokiej eutrofizacji zostają zdominowane - np. w konkurencji o światło - przez gatunki, które w warunkach wysokiego uwilgotnienia i wysokiej zawartości substancji odżywczych czują się bardzo dobrze (np. pałka szerokolistna). W restytucji torfowisk należy więc uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą. Co więcej, „uruchomione” fosforany z takich nieostrożnie uwadnianych torfowisk trafiają do najbliższej rzeki lub jeziora. Powoduje to nadmierne zarastanie zbiorników wodnych roślinnością, co prowadzi do zmiany warunków przyrodniczych w ekosystemach wodnych. Nadmierny rozwój roślinności w rzekach skutkuje także podniesieniem stanów wody, co niejednokrotnie kończy się powodzią. Celem pracy hydrologów i ekologów pracujących przy rekultywacji bagien jest właśnie ograniczenie tych negatywnych skutków do minimum – mówi dr Mateusz Grygoruk.

Czytaj dalej na następnej stronie...


Tagi:
źródło: