Inny ważny powód wzrostu cen, to obawa o stan zasiewów pszenicy ozimej w Rosji, na Ukrainie ale także ostatnio w USA. Brak opadów opóźnia znacznie siewy i oczywiście wschody już zasianej pszenicy. Nie bez znaczenia jest także rola inwestorów kapitałowych, różnej maści funduszy inwestycyjnych czy spekulacyjnych, które to poszukują miejsc, gdzie mogłyby zainwestować zarządzane przez siebie środki.
Istnieją oczywiście czynniki wewnętrzne, krajowe, które sprzyjają wzrostowi cen. I tu trzeba wymienić niechęć producentów do sprzedaży pszenicy w sytuacji wzrostu cen.
- Podaż jest marna, zaś oczekiwanie na dalsze wzrosty powszechne. Musimy pamiętać, że w minionym sezonie 2019/20 zanotowaliśmy drugi w historii największy eksport pszenicy z Polski - blisko 4 mln t. A licząc eksport wszystkich zbóż łącznie było to 6,95 mln t. To najwięcej w naszej historii. Tak więc magazyny rolnicze przed tegorocznymi żniwami opustoszały – mówi Krzysztof Gwiazda. - Niektórzy wiążą nadzieje na zahamowanie wzrostu cen z ograniczeniem popytu paszowego w związku z ustawą o zakazie uboju rytualnego. Ale musimy pamiętać, że zboża, a w tym pszenica, mają bardzo ograniczone zastosowanie w żywieniu bydła. Nie wiadomo też w jakim kształcie ostatecznie wspomniana ustawa będzie uchwalona. Być może będą wprowadzone długie okresy przejściowe. Co więcej, nie jest znane ostateczne stanowisko prezydenta, który może odrzucić ustawę lub znacznie spowolnić jej wejście w życie.
Ograniczenie popytu paszowego, jeśli nastąpi, prawdopodobnie będzie odsunięte w czasie (może nie mieć więc żadnego wpływu na bieżący sezon) i jednak ograniczony zakres, w tym szczególnie jeśli chodzi o pszenicę.
Ponadto potencjalne przyszłe nadwyżki pszenicy będą łatwo mogły być wyeksportowane. Potencjał i moce eksportowe istnieją i nie są zasadniczym ograniczeniem – samej pszenicy nasz kraj wyekspediował w rekordowym miesiącu blisko 650 tys. ton (marzec 2020) a łącznie wszystkich zbóż 990 tys. ton (także w marcu 2020) – łącznie drogą morską i lądową.
Podsumowując aktualną sytuacje, jeszcze raz trzeba wyraźnie podkreślić, że pomimo bardzo dobrego zbioru pszenicy w tym roku – ceny na polskim rynku są i będą kształtowane przez rynek światowy i kurs złotówki do euro.
Aktualnie nie widać zasadniczych przesłanek do spadku cen na rynku światowym, a co za tym idzie na rynku polskim. A to musi oznaczać droższą mąkę. Rentowność młynarstwa jest bardzo niska. Koszt surowca – ziarna pszenicy - to prawie 80% kosztu produkcji mąki. Nikt nie może sobie pozwolić na generowanie strat w dłuższym okresie. Kalkulacja jest prosta. Przy strukturze kosztowej produkcji mąki, gdzie koszty zmienne, czyli surowiec i energia, to dwie główne pozycje - lepiej ograniczyć przemiał i realizować tylko zamówienia, które dają choćby minimalną marżę.