W reakcji na rosnące bezrobocie wśród młodzieży – zjawisko, które dotyka co czwartego, a w niektórych krajach co drugiego młodego Europejczyka – ustanowiono nową inicjatywę o wartości 6 mld EUR, która ma pomóc walczyć z tą dramatyczną sytuacją. Fundusze regionalne zostaną ukierunkowane tak, by pomogły krajom najbardziej dotkniętym kryzysem. Środki finansowe będą nadal trafiać do najuboższych regionów i najbiedniejszych osób, tak by rosła spójność społeczna w Unii. Nie naruszyliśmy także – mimo kryzysu – środków, które pozwolą Europie włączać się w problematykę globalną, taką jak pomoc rozwojowa czy zmiana klimatu.
Pod wieloma względami jest to budżet nowocześniejszy, realistyczny i skupiony na najpilniejszych kwestiach. Ponieważ jest wynikiem kompromisu, być może nikogo nie zadowala w pełni, ale godzi oczekiwania wszystkich. Niektórzy żałują, że z powodu nadmiernych kosztów nie wszystkie propozycje inwestycyjne przyjęliśmy.
Żałuję i ja, ale trudno mówić o wprowadzonych do projektu budżetu poprawkach jako o cięciach, skoro w rzeczywistości ostateczna wersja budżetu zapewnia znacznie więcej pieniędzy na inwestycje we wzrost niż budżet bieżący. I nie będą to pieniądze zmarnowane.
Ubiegłotygodniowe porozumienie to jeszcze nie koniec. Do analizy porozumienia politycznego przywódców, przygotowując się do ostatecznych negocjacji, przystąpi teraz Parlament Europejski. Jeszcze przed szczytem posłowie wyrażali uzasadnione uwagi, na przykład co do zapotrzebowania na nowe źródła dochodów czy na elastyczność budżetową. Jest to rozsądne, gdyż nikt nie może przewidzieć, jak Europa będzie wyglądać za siedem lat. Poza tym elastyczność pomaga pogodzić unijne płatności ze zobowiązaniami.
Siedmioletni budżet proinwestycyjny daje nam komfort przewidywalności. Bez niego moglibyśmy planować wydatki jedynie na rok naprzód. Dla naukowców, organizacji charytatywnych, szkół wyższych oraz władz lokalnych i regionalnych w całej Europie byłby to duży problem. Od budżetu zależą ogromne przedsięwzięcia. Ustalenie tego siedmioletniego planu dla Europy, w momencie gdy stopniowo wraca zaufanie do naszych gospodarek, będzie pozytywny znakiem.
Herman Van Rompuy - przewodniczący Rady Europejskiej, Bruksela, 15 lutego 2013 r.