Każdy hodowca musi spełnić określone wymagania dotyczące dobrostanu zwierząt (narzuca je rozporządzenie w sprawie minimalnych warunków utrzymania gatunków zwierząt gospodarskich) – rolnicy podlegają okresowym kontrolom prowadzonym przez Inspekcje Weterynaryjne.
- Jednak pomimo tego, że minimalny poziom dobrostanu jest zapewniony, zawsze można jeszcze sporo poprawić w tym zakresie - zauważa prof. UP w Lublinie.
Dodaje, że z obserwacji poczynionych podczas współpracy z różnymi hodowcami, wynika, że poziom świadomości rolników szybko rośnie. Zdają oni sobie sprawę z tego, że poprawa warunków bytowania zwierząt – zarówno środowiskowych jak i żywieniowych – przekłada się na ekonomikę gospodarstwa. Często nagłaśniane przypadki złego traktowania zwierząt w warunkach fermowych nie są rzeczywistym obrazem hodowli zwierząt w Polsce. Są to marginalne i odosobnione przypadki, które oczywiście należy piętnować, lecz nie stanowią one rzeczywistego obrazu hodowli. Aby właściwie ocenić realia produkcji zwierzęcej, należy kierować się gruntowną wiedzą z podstaw fizjologii, czy zachowań behawioralnych zwierząt. Należałoby zacząć od gruntownej edukacji społeczeństwa tak, aby nie rozpowszechniać emocjonalnych informacji na temat ferm zwierząt jako źródła bezsensownego okrucieństwa i cierpienia zwierząt.
- Z pewnością krowy mleczne chętnie by wychodziły na pastwisko, jednak warunki, które muszą im być zapewnione zgodnie z wymaganiami Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, pozwalają je utrzymywać bez narażenia na chroniczny stres, ból, czy cierpienie – zauważa profesor Wlazło. - Jest to również problematyczne ze względu na konieczność posiadania przez hodowców odpowiedniego areału gruntów.
Dodaje, że duże znaczenie ma fakt, czy zwierzęta utrzymywane są w nowych obiektach – budowanych perspektywicznie pod kątem dalszego rozwoju, czy w – wykorzystywanych jeszcze w dużej mierze w naszym kraju - obiektach adaptowanych, np. starszego typu budynkach popegeerowskich, gdzie trudniej jest zapewnić wyższy poziom dobrostanu.
Dobrostan zwierząt w Unii Europejskiej jest bardzo istotną kwestią – jego poprawa to jedno z założeń Zielonego Ładu. Również w naszym Krajowym Planie Strategicznym, ściśle powiązanym z nową WPR, działania związane z dobrostanem będą nagradzane finansowo. Dlatego też Polska Izba Mleka chce wspomóc rolników w osiąganiu wysokich wskaźników dobrostanowych i postanowiła wprowadzić systemowe rozwiązania mające na celu poprawę bytu zwierząt (standard PIM w zakresie modułu dobrostanu zwierząt – czyli zdefiniowanie wymagań oraz stworzenie jednolitego systemu oceny dobrostanu zwierząt). System ten pozwoli rolnikom nie tylko na zapewnienie wymaganego przepisami minimum, ale na podniesienie standardu hodowli zwierząt, co niewątpliwie uczyni gospodarstwa, które zdecydują się na standaryzację, konkurencyjnymi.
Jak zauważa Łukasz Wlazło, standaryzacja może okazać się dla gospodarstw, które się na nią zdecydują, dużym atutem. Widać bowiem, że konsumenci się zmieniają. Są oni coraz bardziej świadomi i oczekują produktów, których pochodzenie będzie znane.
- Z pewnością etyczny aspekt pozyskiwania produktów odzwierzęcych będzie decydował o ich wartości i randze – twierdzi prof. UP w Lublinie. – A rolnicy będą musieli starać się nadążać za zmieniającym się rynkiem i produkować takie produkty, jakich oczekują konsumenci. Na te, które nie spełnią oczekiwań, nie będzie popytu.
Na przykład jeszcze kilka lat temu konsumenci nie przywiązywali większej uwagi do tego, z jakiego typu hodowli pochodzą oferowane przez sklepy jajka. Dziś unikają jaj od kur z chowu klatkowego, a chętniej wybierają te z wolnego wybiegu lub chowu ściółkowego. Podobnie może być z innymi produktami, np. z mlekiem. Warunki utrzymania zwierząt mogą mieć istotne znaczenie a ich ranga będzie tylko rosła.