Podatki od wydobycia gazu i ropy mogą spowolnić inwestycje polskich firm

Nawet 40 proc. podatku mogą zapłacić firmy zajmujące się wydobywaniem gazu i ropy w Polsce, w tym – gazu łupkowego. Proponowane przez rządu obciążenia uderzą przede wszystkim w polskie firmy, bo zagraniczne koncerny zmniejszyły swoją obecność w Polsce. Wysoki podatek może zaszkodzić dalszym inwestycjom przedsiębiorstw, co jest sprzeczne z założeniem zwiększania bezpieczeństwa energetycznego kraju. Ekspert Instytutu Sobieskiego apeluje, by w trakcie prac w Sejmie obniżyć i uprościć podatki w tym sektorze.

Podatki od wydobycia gazu i ropy mogą spowolnić inwestycje polskich firm
Wysokość podatku od kopalin, rozszerzonego na gaz oraz ropę, będzie zależało od rodzaju złoża. W przypadku gazu konwencjonalnego wyniesie 3 proc. wartości wydobytego surowca, a gazu łupkowego – 1,5 proc. Dla ropy naftowej konwencjonalnej i z łupków stawki prawdopodobnie wyniosą odpowiednio 6 proc. i 3 proc. Również, jak zauważa Zajdler, w ramach Prawa geologicznego i górniczego stawki podatków zwiększą się półtora raza dla ropy naftowej i nawet czterokrotnie dla gazu.
 
Rząd zakłada, że w latach 2020–2029 budżet państwa zyska nawet do 16 mld zł dzięki tym podatkom. Zajdler ocenia jednak, że takie obciążenie działalności wydobywczej nie zachęca przedsiębiorstw do poszukiwania i wydobycia ropy i gazu. To działanie jest sprzeczne z celem zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski, bo nie promuje większego udziału krajowych źródeł energii. Zajdler ocenia, że wspieranie wydobycia na terytorium Polski jest równie ważne, jak głośna ostatnio idea unii energetycznej.
 
Do tego podatki uderzą głównie w polskie firmy, bo zagraniczne koncerny zmniejszyły swoją obecność w obszarze poszukiwania i wydobycia gazu i ropy z łupków w Polsce.
 
Z punktu widzenia działania samych spółek to niewątpliwie wpłynie zarówno na ich bilans, dlatego że to jest dodatkowe obciążenie, które wpływa na rentowność. To również wpłynie na pewne pozycjonowanie spółek, bo jeżeli będą miały mniej pieniędzy własnych na inwestycje, to resztę będą musiały pożyczyć na rynku. Te przepisy trochę zniechęcają do tego, żeby taką działalność prowadzić, a zwłaszcza angażować się w działalność, która jest obciążona dużym ryzykiem – ocenia Zajdler.
 
Zajdler obawia się też, że poprzez swoje działania państwo może zaszkodzić innym, mniejszościowym udziałowcom dużych spółek wydobywczych.
 
Na pewno to wpłynie na wycenę takiej spółki i jej postrzeganie w oczach inwestorów. Jeżeli ta wycena będzie niższa niż teraz, to będzie wpływało na koszt pozyskania kapitału przez spółkę na dalszy rozwój i inwestycje – przewiduje Zajdler. – Rodzi się wątpliwość, czy to nie jest krzywdzenie mniejszych akcjonariuszy, że państwo trochę wcześniej, zanim zysk w formie dywidendy jest im wypłacony, bierze sobie jakąś większą część.
 
Ponadto uważa, że brakuje jasności co do sposobów wyliczania niektórych podatków, przede wszystkim związanych z ceną sprzedaży surowca. W jego ocenie niektóre elementy ryzyka można by wykluczyć, regulując opodatkowanie działalności wydobywczej jedną ustawą. Podkreśla, że sama wysokość opodatkowania nie jest takim problemem, jak jego skomplikowanie i rozbicie na trzy ustawy. W Rumunii podobny podatek wynosi 30 proc., ale jest stabilny i przejrzysty.


Tagi:
źródło: