Zdaniem ekspertów istnieją dowody świadczące o tym, że mogą one mieć gorszy wpływ na emisję dwutlenku węgla niż konwencjonalne paliwo. W związku z tym za złagodzeniem projektu opowiedział się blok krajów środkowoeuropejskich, które kwestionują twierdzenia, że bez regulacji unijnych popyt na paliwa z upraw zbożowych, takich jak pszenica czy soja, doprowadzi do wzrostu cen żywności i zachęci do rabunku gruntów w krajach skupionych na uprawach monokulturowych.
Z kolei Węgry, Czechy i Polska uważają, że pośrednia zmiana sposobu użytkowania gruntów (ILUC) jest problemem głównie w krajach trzecich, w których istnieje mniej zrównoważone rolnictwo.
Natomiast państwa blokujące propozycję twierdzą, że limit na biopaliwa pierwszej generacji może uniemożliwić im osiągnięcie celów na 2020 rok tj. 10% ze źródeł odnawialnych w celu transportowym.
Connie Hedegaard, komisarz ds. polityki klimatycznej, broniła propozycji Komisji. Według niej wyższy limit zmniejszy efektywność planu redukcji emisji gazów cieplarnianych z biopaliw, a większość biopaliw pierwszej generacji ma znikomy wpływ na ograniczenie emisji, jeśli uwzględnimy też emisje ILUC. Komisarz ds. energii Günther Ettinger stwierdził w ubiegłym miesiącu, że KE jest „elastyczna” w tej kwestii – informuje FAMMU/FAPA.