"Polska znajduje się na czele listy państw zagrożonych zjawiskiem carbon leakage,
polegającym na emigrowaniu przemysłów emisjogennych i energochłonnych
poza obszar objęty restrykcjami europejskiej polityki
klimatyczno-energetycznej, a systemem handlu emisjami EU-ETS w
szczególności."
"Jest oczywistym, że taka
emigracja generuje bezrobocie i inne trudności
gospodarczo-socjalno-polityczne" - ocenia prof. Krzysztof Żmijewski w
raporcie opublikowanych przez Instytut im. E. Kwiatkowskiego, gdzie
przeanalizowano zagrożenia związane z carbon leakage. Prof. Żmijewski
zwraca uwagę, że w Unii Europejskiej są tylko dwa państwa mające
udział przemysłów zagrożonych carbon leakage w całkowitym zatrudnieniu
przemysłowym większy niż 8,5 proc. - to Polska i Finlandia. Kolejne
trzy kraje (Szwecja, Belgia i Rumunia) mają udział większy niż większy
niż 5 proc. Średni udział w Unii to niecałe 3 proc. i tylko 1/3 państw
członkowskich przekracza ten poziom zagrożenia. Trudno więc się dziwić,
że pozostałe państwa niespecjalnie przejmują się takim zagrożeniem.
Tym bardziej, że rekompensatą dla nich jest sprzedaż know-how i
nowoczesnych „zielonych” technologii. Przedstawiciele rządu
Zjednoczonego Królestwa w trakcie swojej wizyty w Polsce w ub. roku
prezentowali takie właśnie stanowisko.
Krzysztof Żmijewski zwraca
uwagę, że wysoki koszt realizacji europejskiego pakietu klimatyczno-energetycznego jest faktem potwierdzanym przez kompetentne i obiektywne
źródła, w tym Bank Światowy, Ecofys w Europie oraz Ernst&Young,
McKinsey i ATKearney w Polsce. Również polskie firmy (EnergSys) i
think-tanki (Społeczna Rada NPRE) podnoszą ten problem i ostrzegają o
możliwej zapaści gospodarczej.
Źródło: http://www.kib.pl/