O polskich rybach i zagadnieniach z nimi związanych opowiadają prof. dr hab. Teresa Ostaszewska oraz dr inż. Jerzy Śliwiński z Zakładu Ichtiobiologii, Rybactwa i Biotechnologii Akwakultury Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW.
Jakie ryby jadali w Wigilię nasi przodkowie?
J.Ś: Kiedyś ryby dzielono na czarnoryb białoryb (np. sum, jesiotr) i (np. płocie i leszcze). Za najbardziej cenny uważany był czarnoryb i to on głównie trafiał na świąteczne stoły wszystkich tych, których było na to stać. Bardzo popularnym daniem bez względu na stan portfela były śledzie, zwłaszcza te konserwowane w soli. W tradycyjnej polskiej kuchni ważne miejsce nadal zajmują ryby drapieżne takie jak szczupak czy sandacz.
Wymienione przez Pana gatunki ryb chyba rzadko można spotkać na współczesnym stole. Od wielu lat króluje na nich karp.
T.O.: Rzeczywiście sumy, jesiotry, sandacze czy szczupaki, ze względu na niewielką podaż są dosyć drogie, co z pewnością ogranicza popyt na te ryby, choć jest wielu konsumentów, którzy tych ryb poszukują. Handlowcy próbują uzupełnić te braki na rynku, stąd część sandaczy, które pojawiają się w sklepach, pochodzi np. z Kazachstanu. Nasze rodzime rybactwo nawet przy wykorzystaniu pełnego potencjału nie jest w stanie zaspokoić naszych potrzeb, dlatego bardzo dużo ryb importujemy. Inaczej jest z karpiem, który jest bardzo popularny w okresie Bożego Narodzenie. Sezonowa, skoncentrowana w krótkim czasie podaż jest duża, dzięki czemu ceny są korzystne. Co więcej, wiele sieci handlowych używa tej ryby jako wabika na klienta i często sprzedaje po cenie niższej niż koszt zakupu u producenta.
Skąd wzięła się ta popularność karpia? Kiedy tak naprawdę zawojował on nasze wigilijne stoły?
J.Ś.: Karp przywędrował na kontynent europejski z Azji, a do Polski prawdopodobnie z Niemiec już w średniowieczu, około XII wieku. Jego hodowla jest ściśle związana z kulturą chrześcijańską. W dni postne, których w tym czasie było nawet 180 w roku , nasi przodkowie jadali głównie ryby, których z czasem w rzekach i jeziorach zaczęło brakować. Wymusiło to hodowlę ryb w stawach, zakładanych głównie przy klasztorach. Już wtedy karp był bardzo cenioną rybą, która gościła na królewskich stołach. Jego hodowla systematycznie się rozwijała, a dostępność na rynku rosła. Rybą sezonową stał się karp na przełomie XIX i XX wieku, kiedy spopularyzowano go jako główne danie wigilijne. Już w latach 30. XX wieku produkowano w Polsce rocznie około 13 tys. ton karpia. Obecnie produkcja ta wynosi około 18 tys. ton, z czego ponad 80% spożywamy w okresie świątecznym. Na szczęście dla producentów i dzięki ich wysiłkom ta sezonowość z każdym rokiem się zmniejsza – karpia coraz częściej spożywamy także w inne miesiące roku.
Czytaj dalej na następnej stronie...