Jednym z największych oczekiwań dotyczących morskiej energetyki wiatrowej jest wzrost przewidywalności dla tego sektora i wyznaczenie ram czasowych, w których konkretne projekty mogłyby wystartować po wsparcie i je otrzymać. W obecnym modelu z roku na rok wiadomo, kiedy będzie organizowana aukcja i jaki kontyngent energii będzie zaoferowany w obrębie danej aukcji. Tym samym wiadomo także, jakie projekty mają szansę realizacji i będą mogły startować po wsparcie. Projekty związane z morską energetyką wiatrową wymagają natomiast dłuższej perspektywy czasowej i dłuższych przygotowań.
– Inwestorzy mają problem z wydaniem dziesiątek milionów złotych na proces deweloperski i zdobycie odpowiednich pozwoleń, nie mając perspektywy i nie wiedząc de facto, kiedy te projekty będą mogły uzyskać wsparcie umożliwiające ich realizację – zauważa Paweł Puacz.
– Widzimy wielu nowych inwestorów i instytucji angażujących się w morską energetykę wiatrową. W przeszłości tym segmentem interesowały się głównie podmioty państwowe, teraz częściej angażują się inwestorzy instytucjonalni, fundusze emerytalne i towarzystwa ubezpieczeniowe. Jest również duże zainteresowanie ze strony instytucji finansowych. W ostatnich 10 latach dokonaliśmy dużego postępu, a przyszłość też wygląda obiecująco – podaje dr Florian Mahler, partner w kancelarii Clifford Chance.
Jak wynika z szacunków McKinsey & Company, potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Polsce sięga 6 GW mocy.
– Ekonomiści wyliczają, że zrealizowanie ambitnego planu, który zakłada 6 GW energii w projektach na morzu w ciągu nadchodzących 15 lat, oznacza, że poziom inwestycji w tym sektorze może osiągnąć kwotę 60 mld zł. Faktycznie są to inwestycje kapitałochłonne, oparte na bardzo nowoczesnej technologii. Na tym sektorze mogliby zarabiać zarówno producenci stali, dostawcy usług, serwisanci, jak i właściciele know-how oraz technologii – zauważa Paweł Puacz.
– Polska ma wielki potencjał. Macie dostęp do europejskiego know-how w tym zakresie. Jesteście blisko Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Danii i z ich doświadczeń możecie korzystać, by stworzyć odpowiednie warunki prawne, które będą przyciągać inwestorów, a także zagwarantują, że polska gospodarka skorzysta na rozwoju morskich farm wiatrowych. To będzie największe wyzwanie – mówi dr Florian Mahler.
Według branżowych ekspertów rozwój energetyki wiatrowej na Bałtyku stworzyłby szansę rozwoju dla mniejszych portów położonych na wybrzeżu oraz przemysłu stoczniowego. Aktualnie w tym sektorze prowadzi już działalność kilkanaście polskich firm, które z braku zapotrzebowania na krajowym rynku współpracują przede wszystkim z zagranicznymi partnerami i wysyłają większość swoich produktów i usług. Rozwój morskiej energetyki w Polsce mógłby odwrócić sytuację.
– Przemysł stoczniowy jest wskazywany jako ten, który potencjalnie mógłby najbardziej skorzystać na rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Mówi się, że ten sektor może się rozwijać u nas, lokalnie. Jest gros polskich firm, które już teraz żyją z tego sektora, ich fabryki i montownie są w Polsce, ale na tą chwilę eksportują większość swoich usług za granicę – stwierdza Paweł Puacz.