A.R.: Jakie kryterium jest najważniejsze podczas dokonywania zakupu materiału siewnego?
M.B.: Głównym czynnikiem, jaki biorę pod uwagę przy wyborze odmiany jest jej wydajność. Najbardziej wydajne są pszenice paszowe i chlebowe, dlatego większość odmian uprawianych w moim gospodarstwie to odmiany klasy B i C. Uprawiam także pszenice hybrydowe, które wysiewam na słabszych stanowiskach. Mają zdecydowanie lepszy system korzeniowy, pod ich uprawę wybieram tzw. „mozaiki”, gleby IV klasy. Na tych stanowiskach występują u mnie w gospodarstwie „przypaleniska”, na których konwencjonalne odmiany pszenicy nie miałyby szans na prawidłowy rozwój, a mieszańce całkiem dobrze radzą sobie w takich warunkach.
A.R.: Od jak dawna uprawia Pan odmiany pszenicy mieszańcowej?
M.B.: Czwarty rok. Przy czym zrobiłem rok przerwy, a zatem mam trzyletnie doświadczenia w uprawie hybrydowych odmian. Zacząłem od odmiany Hybery F1, od dwóch lat uprawiam Hyfi F1.
A.R.: Czym przewyższają one walory wcześniej stosowanych odmian?
M.B.: Przede wszystkim produktywność na gorszych stanowiskach. To jest cecha determinująca wybór tego typu odmian. Jeśli chodzi o pozostałe właściwości, to są według mojej oceny porównywalne z cechami odmian populacyjnych.
A.R.: A jeśli chodzi o potencjał plonowania?
M.B.: Podejrzewam, iż na dobrych glebach jest zbliżony do potencjału odmian konwencjonalnych, na słabych glebach, z uwagi na bardziej rozwinięty system korzeniowy, lepszą krzewistość, pszenice hybrydowe sprawdzają się zdecydowanie lepiej.
A.R.: Jak ocenia Pan przyszłość uprawy pszenicy mieszańcowej?
M.B.: Ograniczeniem jest tylko cena materiału siewnego. Za to normy wysiewu są niższe w przypadku mieszańców, na ogół wysiewamy 40-50 kg/ha, podczas gdy dla odmian populacyjnych standardem jest 120 kg/ha. Wybieram tylko materiał kwalifikowany, natomiast rolnicy wciąż robią własne odsiewy. W przypadku odmian mieszańcowych jest to niemożliwe.