W ocenie Anny Rogowskiej, jesień 2016 roku nie sprzyjała zasiewom. W wyniku wrześniowej suszy gleba uległa nadmiernemu zbryleniu, a zasiane w optymalnym terminie zboża bardzo długo wschodziły. Natomiast producenci, którzy opóźnili siewy napotkali na inną, wspomnianą wcześniej przeszkodę – intensywne opady deszczu. Te niekorzystne warunki na pewno przełożą się na większą niż zazwyczaj obecność chwastów na polach. Ponadto, stosowane przez wielu producentów uproszczenia w uprawie gleby sprzyjać będą rozwojowi chwastów, szczególnie tych najbardziej uciążliwych, jak perz i stokłosy. Aura i opóźnione wschody roślin utrudniały skuteczne zwalczanie chwastów. Na wielu plantacjach nie zastosowano w ogóle żadnych herbicydów. Część rolników zdecydowała się na wykonanie zabiegu herbicydem doglebowym dopiero w listopadzie. Jego skuteczność, z uwagi na niskie temperatury i opady może nie być taka, jakiej się spodziewają. W efekcie presja chwastów będzie prawdopodobnie znacznie wyższa niż zazwyczaj.
Plantatorzy na ogół decydują się na jesienną walkę z chwastami uwzględniającą wiosenne zabiegi korygujące. Ten wariant ochrony herbicydowej jest najodpowiedniejszy. Jego atutem jest korzystny stosunek skuteczności do kosztów, a ponadto eliminuje chwasty będące w początkowych stadiach rozwojowych, czyli w okresie ich największej wrażliwości na zastosowane substancje aktywne. Na wczesnym etapie ograniczona zostaje ich konkurencja w stosunku do zbóż, zarówno jeśli chodzi o dostęp do wody, jak i składników pokarmowych. Niestety wielu producentom zbóż ozimych nie udało się wykonać żadnej jesiennej chemicznej interwencji na swoich plantacjach. Cały ciężar walki z chwastami został przerzucony na wiosnę.
Zazwyczaj przeprowadzenie wiosennego odchwaszczania jest zdecydowanie trudniejsze niż wykonanie zabiegu jesiennego, gdyż na ogół mamy do czynienia z sytuacjami, w których rośliny chwastów wyrastają poza optymalne do zwalczania fazy, a dodatkowo kapryśna pogoda (obfite deszcze, susze, przymrozki) może osłabić skuteczność oprysku. Dobranie odpowiednich preparatów do wykonania zabiegu nie jest proste. Aby ułatwić sobie zadanie należy przeprowadzić lustrację. Już jesienią warto określić skład gatunkowy chwastów występujących na polu. Wiosną należy skorygować obserwacje i określić fazy rozwojowe by dobrać odpowiednie substancje aktywne, ich dawki oraz ustalić termin wykonania zabiegu. Znajomość pola i występujących na nim chwastów uprości wybór herbicydu, który skutecznie zredukuje ich populację. Należy jednak pamiętać, iż zdarzają się sytuacje, w których jakiś gatunek nie jest kontrolowany przez substancję aktywną zawartą w herbicydzie, co sprawia, iż zaczyna się szybko rozprzestrzeniać i dominować na plantacji. Bardzo często z tego typu problemami mamy do czynienia w przypadku perzu oraz stokłos. W tym sezonie dla wielu rolników, którzy nie przeprowadzili jesienią skutecznej walki z tymi gatunkami, sytuacja nie będzie prosta. Rośliny, które wzeszły jesienią i dobrze przezimują będą trudne do zwalczenia. Niezbędne będzie zatem zastosowanie maksymalnych dawek preparatów, nie można bowiem zapominać, że chwasty, które przezimowały są zdecydowanie odporniejsze na działanie substancji aktywnych niż te, które pojawiły się na polu dopiero wiosną.
Wykonanie wiosennego zabiegu pozwala dostosować odpowiednią technologię dzięki precyzyjnemu oszacowaniu nasilenia występowania chwastów do faktycznej sytuacji na polu. Daje to możliwość wyboru skutecznych substancji aktywnych lub mieszanin produktów, które zagwarantują zwalczenie pełnego spektrum chwastów. Jeśli chodzi o chwasty dwuliścienne, to wybór odpowiedniego herbicydu nie powinien przysporzyć plantatorom wielu kłopotów, gdyż na rynku dostępna jest szeroka gama herbicydów skutecznie redukujących występowanie: gwiazdnicy pospolitej, rumiana polnego, tasznika pospolitego, przytulii czepnej, bratka polnego czy chabra bławatka. Inna sytuacja jest z chwastami jednoliściennymi. I o ile konkurencję miotły zbożowej można prosto wyeliminować, o tyle walka ze stokłosami i perzem jest dla wielu rolników wielkim wyzwaniem. To bardzo trudne do zwalczenia gatunki, a przy tym paleta produktów przeznaczonych do ich kompleksowej redukcji jest ograniczona. Z uwagi na swe pokrewieństwo chwasty te są wyjątkowo konkurencyjne dla zbóż ozimych, tym bardziej, że wykonywane przez nas zabiegi i działania korzystne dla zbóż pozytywnie oddziałują także i na te rośliny, które rywalizują ze zbożami o składniki pokarmowe, światło czy wodę. Ponadto pełnią rolę żywiciela dla chorób i szkodników oraz wyraźnie utrudniają zbiór.
Stosunkowo duży wybór preparatów oraz możliwość stosowania mieszanin pozwala jednak w pełni na ograniczenie każdego typu zachwaszczenia, nawet tego uporczywego na plantacji z dużą presją stokłosy i perzu, które nie były odchwaszczane jesienią.