Sukces z natury: Podwodny świat krewetek

Warszawskie Dni Akwarystyki to największa w Polsce wystawa akwarystyczna. Co roku przyciąga zarówno amatorów, jak i profesjonalistów z kraju oraz Europy. Program dwudniowej imprezy jest napięty i skierowany do szerokiego grona odbiorców. Za organizacją tego przedsięwzięcia stoi jeden człowiek – Rafał Maciaszek, doktorant na Wydziale Nauk o Zwierzętach w SGGW.

Sukces z natury: Podwodny świat krewetek
Mimo że akwarystyka kojarzy się przede wszystkim z błazenkami Nemo i ewentualnie glonojadami, pasją Rafała są krewetki. Jak rozwinęła się w nim fascynacja tymi niepozornymi skorupiakami? Zaczęło się od klasycznie, od gupików.

- W dzieciństwie lubiłem patrzeć na rybki w akwariach dziadków i rodziców. Oczywiście chciałem mieć też własne, ale ponieważ odstraszała mnie wizja wyciągania z niego martwych ryb, zdecydowałam się na krewetki, które wówczas były nowością na rynku – opowiada Rafał.

 
Początkowo okazy wybierał po barwach: raz białą, raz żółtą, potem czerwoną. Po kilku próbach postanowił spróbować rozmnażania. Skompletował parkę i tak zaczęła się hodowla, która obecnie liczy całkiem pokaźną liczbę osobników różnobarwnych ras i odmian, z których większość Rafał uzyskał sam.
 
- Bogactwo wzorów jest ogromne. Istnieją krewetki o jednolitym ubarwieniu całego ciała (np. rasy yellow fire, bloody mary, blue velvet), takie posiadające tzw. rysunek w postaci plamek i kropek, a nawet pasów przypominających te tygrysie (rasy blue tiger czy tangerine tiger) albo pszczele (czerwona i czarna odmiana bee) - z zaangażowaniem opowiada o swoich skorupiakach.
 
Przewaga krewetek nad rybkami jest spora. Z ekonomicznego punktu widzenia najważniejsze jest to, że krewetki potrzebują mniej miejsca do życia.

- Istnieją normy określające liczbę ryb, które mogą zamieszkiwać określonej pojemności akwarium. W przypadku krewetek nie ma takich regulacji. Mogą żyć w mniejszych zbiornikach o objętości około 10 l, a na takie znajdzie się miejsce w każdym mieszkaniu – tłumaczy Rafał.

 
Fascynacja zwierzętami w ogóle, a akwarystyką w szczególe przywiodła go na studia do SGGW. Od zawsze chciał studiować coś związanego ze zwierzętami.

- Myślałem o zootechnice, ale w roku, w którym rozpoczynałem studia, Wydział Nauk o Zwierzętach uruchomił nowy kierunek: hodowlę i ochronę zwierząt towarzyszących i dzikich. Postanowiłem więc spróbować tam i  jestem bardzo zadowolony z tej decyzji – opowiada.


Czytaj dalej na następnej stronie...


Tagi:
źródło: