Partner serwisu Paliwa i biopaliwa
Kategorie
Zobacz również tu
-
Ceny zbóż w kraju (8.12.2024)
2024-12-17
Poznaj produkty
-
Platforma sadownicza
2013-04-02 -
Silnik wycieraczek 12V 135st do Fendt
2011-12-14 -
Termowentylator SANICO FH 901
2011-05-16 -
Case IH Steiger & Quadtrac
2021-11-23 -
Eletor TS5-B
2020-02-07
Kryzys na Ukrainie przyczyną wzrostu cen ropy
Niepewność na rynkach, która spowodowana jest rosyjską akcją na Krymie, wymaga od inwestorów poszukiwania nowych strategii inwestycyjnych. Z jednej strony szukają bezpiecznych produktów, a z drugiej – nadzwyczajnych okazji do zarobku. Na rynku walutowym spoglądają w kierunku franka szwajcarskiego lub japońskiego jena, a na rynku surowców – na złoto, które odbija się od dna. W centrum zainteresowania jest jednak ropa naftowa.
– Rynek ropy jest poniekąd – przynajmniej w naszej opinii – powodem, dla którego cały ten konflikt dziś oglądamy – mówi dla Newseria Biznes Maciej Jędrzejczak, dyrektor zarządzający Saxo Banku. – Rosji bardzo zależy na wzroście cen ropy.
Dochody ze sprzedaży surowca stanowią połowę rosyjskiego budżetu – każdy dolar podwyżki cen ropy to 1,5 mld dolarów więcej w moskiewskim skarbcu. W ciągu ostatnich 15 lat ceny wzrosły o 50 proc. Jednak brak perspektyw na szybki wzrost popytu na ropę na świecie, rosnąca rola energii pozyskiwanej z łupków i poszukiwanie alternatywnych źródeł energii sprawiły, że są one dużo poniżej rosyjskich oczekiwań.
W ostatni poniedziałek, podczas najgorętszego okresu ostatnich wydarzeń na Krymie, cena baryłki w Londynie sięgnęła 112 dolarów – najwięcej od wielu miesięcy.
– W naturalny sposób gospodarka rosyjska potrzebuje wzrostu. Jak można wywołać ten wzrost przy rosnącej podaży surowca w postaci ropy naftowej na świecie? Najprostszym pomysłem – choć brzmi to bardzo cynicznie – jest konflikt – tłumaczy Jędrzejczak.
Jak dodaje, w miarę wzrostu napięcia politycznego cena ropy będzie rosła.
Według dyrektora Saxo Banku, posługiwanie się w tym konflikcie sankcjami żadnej ze stron nie przyniesie pożytku.
– Sankcje jak najbardziej są potrzebne z punktu widzenia politycznego. Natomiast z punktu widzenia ekonomicznego nie jest to już taki czarno-biały scenariusz. Na pewno politycy i decydenci ekonomiczni będą mieli bardzo twardy orzech do zgryzienia – mówi Jędrzejczak. – Wystarczy spojrzeć na samą Ukrainę i zastanowić się, kto najbardziej straci na ekonomicznym upadku Ukrainy. Na pierwszej linii są europejskie banki, czyli sytuacja uderzy przede wszystkim w Europę, która od kilku lat boryka się z problemami zadłużenia.