Rolnictwo z kobiecego punktu widzenia

Zapraszamy do zapoznania się ciekawym tekstem poruszającym kwestie kobiecego podejścia i spojrzenia na rolnictwo. Wywiad zamieszczono na stronie Lubuskiej Izby Rolniczej a jego bohaterką jest Marzena Lewandowska – delegatka LIR z powiatu świebodzińskiego. Wraz z mężem Ireneuszem prowadzą rodzinne gospodarstwo w Rzeczycy. Mają troje dzieci: najstarszy syn Mateusz – 17 lat, i dwie córki. Natalia 15 lat i Wiktoria 9 lat.

Rolnictwo z kobiecego punktu widzenia

Proszę opowiedzieć historię gospodarstwa

Historia dosyć dawno się zaczęła, jest to gospodarstwo z dziada pradziada, mąż otrzymał je po rodzicach w 1984 roku. Wtedy przeszły na niego wszystkie budynki, 18 ha ziemi łącznie z nieużytkami, łąkami i ziemią orną. Ja doszłam do gospodarstwa dopiero w 1995 roku kiedy wzięliśmy ślub. Od tamtej pory razem pracujemy na gospodarstwie, powoli syn wdraża się w gospodarowanie. Syn planuję zostać w gospodarstwie, wiąże z rolnictwem swoją przyszłość. Próbujemy troszkę unowocześnić, zmodernizować co się da w miarę możliwości finansowych oraz sił. Na dzień dzisiejszy na własność mamy 50ha a 10ha w dzierżawie od osób prywatnych. W tym roku dokupiliśmy 25ha z ANR. Moim zdaniem zakupiliśmy grunty na dosyć dobrych warunkach, 2% kredyt z agencji na 15 lat, oraz swój wkład 10%. Myślimy, aby w przyszłości dokupić jeszcze kilka hektarów od prywatnych osób, bo w koło agencyjna ziemia jest już sprzedana.


Jaka jest struktura gospodarstwa?

Prowadzimy produkcję roślinną i zwierzęcą. Na ziemi ornej siejemy rzepak, zboża, oraz  rocznie zdajemy 550szt. tucznika. Hodowla prowadzona jest w cyklu otwartym, który trwa 90 dni. Kupujemy warchlaki a sprzedajemy tuczniki. Staramy się aby  cały czas były zagospodarowane budynki.

Jaka jest opłacalność hodowli?

Obecne ceny żywca biorąc pod uwagę zeszły rok są niestabilne, pół roku była bardzo dobra cena, ale już ceny w listopadzie, grudniu poszły mocno w dół. Nawet 1,5zł na kilogramie. My jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że nie kupujemy zboża to, co mamy obsiane starcza nam na ta obsadę. Dokupujemy tylko koncentrat, żadnych leków nie stosujemy. Mąż wszystkie proporcje żywieniowe ma poukładane przez LODR, także współpracujemy ściśle z LODR-em i tego się trzymamy. W zeszłym roku zwiększyliśmy hodowle o 100%. A zwiększyliśmy z tego względu, że wiedzieliśmy, że czeka nas wykup ziemi i dodatkowe pieniądze były potrzebne, aby spłacać kredyty inwestycyjne.

Zeszły rok jeśli chodzi o zboża był bardzo dobry. Mieliśmy dobre plony mimo, że były wymarznięcia rzepaków i pszenicy, rzepak wymarzł w 100% pszenica wcale. Bardzo dobre plony uzyskaliśmy z jarych, szczerze mówiąc to nie mieliśmy gdzie przechowywać, musieliśmy od sąsiadów pożyczać przyczepę i magazyn.

Czy są następcy w gospodarstwie?

17-letni syn Mateusz garnie się do rolnictwa. W tym roku chcemy wysłać go na prawo jazdy kat. B i na ciągnik, bo chciałby pomagać w gospodarstwie jeszcze więcej. Tym bardziej, że potrafi i przede wszystkim chce. Uczy się w szkole zawodowej jako rolnik, praktyki ma prywatnie w firmie u pana Dukiewicza w Chociulach. Firma, która specjalizuję się w uprawie ziemi oprócz tego handlują nawozami oraz środkami ochrony roślin. Szef bardzo zadowolony jest z jego pracy. Chwali naszego syna, że bardzo pomocny, wszystko wykonuje tak jak należy, potrafi obsługiwać specjalistyczne maszyny. Widać, że chce, co jest bardzo rzadko spotykane u młodych osób. Powiem, że w szkole nawet koledzy się z niego śmiali, że chce być rolnikiem. Pamiętam jak mieli spotkanie w szkole z psychologiem, to psycholog potem powiedział, że rzadko się zdarza żeby chłopak w wieku 14 lat wiedział, czego od życia chce. Wszelkie działania inwestycyjne realizowane są z myślą o tym, że syn przejmie gospodarstwo.

Czytaj dalej na następnej stronie...



Tagi:
źródło: