Choć zima nie rozpieszczała nas swoją magiczną aurą, mimo łagodnego przebiegu... nie rozpieszczała ona również elewacji budynków. Nawet nieduże przymrozki, dobowe wahania temperatury oraz umiarkowane opady deszczu i śniegu miały wpływ na kondycję ścian zewnętrznych. Jak zabrać się do szukania uszkodzeń i drobnych defektów, żeby zaradzić im od razu i uniknąć konieczności dużych napraw w kolejnych latach, podpowiada ekspert Paroc.
Wiosnę 2020 w związku z epidemią wirusa SARS-CoVid-2 przyszło nam witać w nietypowych warunkach kwarantanny i na każdego z nas nałożony został obowiązek pozostania w domu – nie oznacza to jednak, że ten dom możemy zaniedbać. Choć zatrudnienie ekipy remontowej jest chwilowo niemożliwe, jest część napraw, którą na szczęście możemy wykonać własnoręcznie. A w przypadku ścian obowiązuje zasada – z małego ubytku teraz, duży kłopot później, więc nie ma co odkładać sezonowej inspekcji. Od czego zatem zacząć oględziny i czym powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności?
Zimowe wykwity, czyli pleśń, grzyby i glony
Czego nie lubi niemal każdy materiał budowlany? Wody! I to skutki jej działania będziemy tropić w pierwszej kolejności. Naszą uwagę powinno zwrócić każde przebarwienie na tynku – topniejący śnieg zalegający często w warstwie przygruntowej zostawia plamy po soli, jeśli jej używaliśmy. W miejscach zacienionych i tych o podwyższonej wilgotności (np. tuż pod dachem lub przy rynnie) może pojawić się dużo groźniejsze zabrudzenie w formie zielonego nalotu wskazujące na znacznie poważniejszy problem. Czasem jest to tylko osad zewnętrzny, który tak jak ślady po soli i inne nacieki organiczne łatwo usuniemy za pomocą szczotki o szorstkim włosiu lub szpachelki i spłuczemy wodą pod ciśnieniem (w celu uniknięcia uszkodzenia elewacji pamiętajmy o rozproszeniu strumienia wody). Czasem jednak pleśń oznacza dostanie się wilgoci do wewnątrz przegrody.
Co możemy zrobić, żeby temu zapobiec? Przede wszystkim profilaktyka – o właściwe zabezpieczenie powinniśmy zadbać już od samego początku, ponieważ wybranie nieodpowiednich rozwiązań do izolacji ścian sprawi, że wilgoć prędzej czy później przedostanie się do konstrukcji domu. – Podczas budowy czy modernizacji budynku najlepiej postawić na materiały paroprzepuszczalne np. wełnę kamienną, która nie kumuluje wilgoci i odprowadza ją na zewnątrz, zapobiegając problematycznemu rozwojowi pleśni i grzybów w przyszłości – wyjaśnia Adam Buszko, ekspert firmy Paroc Polska. Jeśli jednak przysłowiowe mleko się rozlało i wilgoć przedostała się w czasie zimy do przegrody – niestety niezbędna może się okazać wizyta fachowców. Gdy problem dotyczy jednak tylko warstwy tynku, to po jego samodzielnym oczyszczeniu wystarczy zastosować odpowiedni preparat grzybo- i glonobójczy z oferty producentów chemii budowlanej, który naniesiemy za pomocą pędzla, wałka lub gąbki. Tak zabezpieczony tynk można malować już po 3 dniach i przywrócić elewacji niczym nie zmącony blask sprzed zimy.
Jakie jeszcze szkody może wyrządzić woda? Procesy naprzemiennego zamarzania i rozmarzania są w stanie rozsadzić drobne szczeliny, zamieniając je w poważne ubytki, a to z kolei prowadzi nas do kolejnego punktu naszej okołodomowej inspekcji.
Pęknięcia na wagę... złotówek
Woda, która dostała się pod tynk przez drobne rysy, może powodować odspojenia i ubytki. Naprawa jest stosunkowo prosta i zamyka się w trzech krokach – usunięcia szpachelką luźnego tynku, zagruntowania powierzchni i uzupełnienia powstałej luki za pomocą tynku o jak najbardziej zbliżonym rodzaju i uziarnieniu do warstwy pierwotnej. Jeśli w grę wchodzą większe ubytki, należy je wyczyścić i wypełnić podkładem lub specjalistyczną zaprawą. Czemu należy zwracać uwagę i reagować nawet na najdrobniejszy wyłom w elewacji? Niewielkie sezonowe pęknięcia mogą w dalszej perspektywie doprowadzić do utraty właściwości izolacyjnych przez ścianę, a to jest już usterka budowlana, którą na jesień odczują... nasze portfele, kiedy przez naruszoną ciągłość powłok izolacyjnych będzie uciekło ciepło. Dlatego jeśli zachodzi podejrzenie, że uszkodzeniu uległa warstwa izolacji – powinniśmy rozważyć jej wymianę lub docieplenie budynku – zwłaszcza jeśli nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie daty termomodernizacji, a grubość izolacji wynosi zaledwie kilka centymetrów.