– Ptasia grypa miała wpływ bardziej psychologiczny. Zamknięto pewne rynki krajów trzecich przed polskimi producentami, perspektywiczne były Chiny i RPA. Niemniej w statystykach eksportu wcale tego nie odczuliśmy, eksport wzrósł, i to bardzo znacząco, mimo ptasiej grypy – wskazuje dyrektor KIPDiP.
W 2016 roku na zagraniczne rynki wywieziono 1,2 mln ton mięsa drobiowego, czyli o 19 proc. więcej niż rok wcześniej. Optymistycznie wyglądają również dane z początku tego roku. W styczniu eksport wyniósł 78 tys. ton, co oznacza wzrost o 8 proc. wobec 2016 roku. Systematycznie zwiększa się sprzedaż na rynki Afryki i Azji. W styczniu najszybciej, bo o 95 proc., wzrósł eksport do Hongkongu.
– Polscy eksporterzy znaleźli sobie inne miejsca, gdzie sprzedawali polskie mięso drobiowe, wzrost eksportu wynika też po części z tego, że byli sprytni. Można to obserwować na przykładzie Chin i Hongkongu. Eksportu do Chin nie było, a np. w styczniu do Hongkongu wzrósł o 100 proc., czyli nasi eksporterzy wywozili mięso do Hongkongu, a stamtąd to mięso wracało do Chin – tłumaczy Szymyślik.
Polska wysyła drób głównie do krajów Unii Europejskiej - 80 proc., zwłaszcza do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. Rynek unijny jest jednak w znacznym stopniu nasycony. Do tego dochodzi duża konkurencja, również cenowa, ze strony Ukrainy – w styczniu i lutym import mięsa z tego kraju był większy o 29 proc. w skali roku. Aby utrzymać eksport na w miarę wysokim poziomie, polscy producenci muszą pozyskiwać odbiorców wśród krajów trzecich. Szanse wzrostu są duże, bo coraz więcej krajów, szczególnie z Azji Południowo-Wschodniej, chętnie kupuje drób, zwiększa s też popyt na kurze łapy.
– W krajach trzecich spotykamy się z bardzo dużą konkurencją innych producentów, konkurują z nami głównie Brazylijczycy i Amerykanie. Sądzimy, że nie uda nam się tak łatwo z nimi wygrać, w związku z tym byłoby dobrze, gdyby eksport w tym roku wzrósł choćby nawet nieznacząco np. o 2–5 proc. – analizuje Mariusz Szymyślik.
Zdaniem ekspertów KIPDiP wzrost sprzedaży do niezamożnych krajów afrykańskich, np. Konga, Gabonu czy Ghany, może w dłuższej perspektywie negatywnie wpłynąć na opłacalność firm drobiarskich.