Zagrożenia i szanse dla wzrostu
– Spodziewamy się słabszego wzrostu PKB w bieżącym roku i ożywienia w kolejnym. Oczekujemy poprawy otoczenia zewnętrznego oraz solidnego tempa inwestycji polskich przedsiębiorstw – mówi Michał Dybuła, Główny Ekonomista oraz Dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych i Sektorowych BNP Paribas Bank Polska.
Sytuacja w największych gospodarkach zaczyna się poprawiać, a światowe giełdy wyceniają ożywienie gospodarcze, które powinno powrócić w połowie bieżącego roku. Takiemu scenariuszowi sprzyja chociażby poluzowanie polityki monetarnej w USA. I choć sumy bilansowe największych banków centralnych nadal się kurczą, obniżki stóp procentowych w USA zapowiadać mogą silniejsze tempo wzrostu na świecie.
Tymczasem polski cykl koniunkturalny charakteryzuje się dużą regularnością. Zdaniem ekonomistów Banku BNP Paribas, obecne spowolnienie wydaje się być jedynie korektą w cyklu. W poprzednich latach, istotne złagodzenie polityki fiskalnej wspierało wzrost PKB w Polsce, jednak teraz dalsze luzowanie budżetowe wydaje się mało prawdopodobne.
– Można się zastanawiać, czy rząd ma jeszcze możliwość dalszej stymulacji wzrostu poprzez politykę fiskalną? Raczej nie. Istotny wzrost wydatków sztywnych w poprzednich latach zmniejsza możliwość dalszych działań w tym zakresie – uważa Michał Dybuła.
Innym czynnikiem, który obniża tempo wzrostu w Polsce, jest spadek inwestycji publicznych związanych z mniejszymi funduszami unijnymi. Nie jest to jednak zaskakujące, ponieważ jest to zgodne z powtarzalnym cyklem absorbcji unijnych środków w ramach siedmioletnich agend finansowych.
Inflacja napędzana cenami energii, kosztami prac i wzrostem podatków
Z drugiej strony gospodarkę napędzają inwestycje przedsiębiorstw. Przy czym firmy w coraz większym stopniu przeznaczają swoje nakłady na poprawę efektywności, a nie zwiększanie mocy produkcyjnych. Co ciekawe, przedsiębiorstwa inwestują pomimo spadających marż. Niższe marże mogłyby sugerować spadek presji na ceny. Niestety, o wiele szybciej rośnie presja kosztowa, przerzucana w części na konsumentów. Największe znaczenie mają tu koszty wynagrodzeń i ceny energii.
– W 2020 roku inflacja będzie wysoka, napędzana wyższym tempem wzrostu wynagrodzeń, rosnącymi cenami energii i podwyżkami podatków – mówi Michał Dybuła.
Wzrost kosztów pracy wiąże się częściowo z niedoborem wykwalifikowanych pracowników. Koszty te mogą rosnąć jeszcze szybciej w kolejnych latach, jeśli, zgodnie z zapowiedziami, płaca minimalna będzie podwyższana co roku w dwucyfrowym tempie. Koszty energii elektrycznej dla przedsiębiorstw rosną głównie z powodu drożejących certyfikatów na emisję dwutlenku węgla, a ich ceny na rynkach terminowych sugerują, że w kolejnych latach koszty energii dla firm nadal będą szły w górę.
Czytaj dalej na następnej stronie...