Przedstawiciele europejskiej komisji CIBE zwiedzili jedyną cukrownię, która jest w Finlandii. Przerabia ona ponad 100 tysięcy ton buraków rocznie. Wydajność jest niezła, chociaż nie odbiega od średniej, zauważa Bodgan Zioła.
- U nich średnia wydajność w roku buraków jest w granicach 50 ton z hektara. Ta średnia jest zbliżona do naszej, bo u nas jest 60 ton, a miejscami nawet więcej. Ciekawostką jest, że odbiór buraków obywa się bez ingerencji człowieka. Wszystko przebiega mechanicznie. Chodzi o analizy związane z zanieczyszczeniem oraz analizę związana z ilością cukru, z polaryzacją. Wszystko jest automatycznie robione bez ingerencji człowieka. Są w stanie badać zanieczyszczenia w granicach 0,2 procent przy okazji pobierania tych prób. U nas jest to rzeczą nieprawdopodobną - podkreśla Zioła.
Bogdan Zioła przypomina, że w Polsce taka ocena dokonywana jest przez człowieka: - różnica w ocenie jest 2 i 3 procent w zanieczyszczeniu. Tamto rozwiązanie jest dokładniejsze. W Finlandii przeprowadzenie analizy na cukier polega na dodatkowym mieszaniu miazgi. Jest ona lepiej wymieszana, a ilość cukru jest lepiej zbadana. -
Ciekawostką dla polskich rolników, było to, że nie ścina się góry buraka. Masa buraka wzrasta o wielkość główki buraczanej.
- Jeżeli u nas część buraka zostaje na polu jako odpad, po prostu niszczeje. Wiadomo, że w główce buraka nie ma 14 czy 16 procent cukru, tylko jest w granicach 8 procent. Jednak w Europie myśli się o tym, żeby wykorzystać całkowicie ten cukier, nie zostawiać go na polu - dodaje Zioła.
Finlandia jest znana z tego, że prowadzi bardzo efektywną gospodarkę rolniczą i leśną, co potwierdzały wcześniejsze wyjazdy opolskich rolników do Skandynawii. Gospodarze dbają o całkowite wykorzystanie odpadów, tak aby jak najmniej się marnowało. Podczas wizyty w Finlandii było widać, że jest to bragty kraj. - Jest tam bardzo dużo lasów i każde gospodarstwo, oprócz pola ma jeszcze las. Wszystkie sprawy związane z szalunkiem wykonywane są z drewna. Dobrze byłoby widzieć również w Polsce stawianie na naszą rodzimą produkcję i produkty - rozważa Bogdan Zioła.
- Jeśli chodzi o rolnictwo, nie jesteśmy gorsi od nich. Tam jest jednak rolnictwo nie jest najważniejszym działem gospodarki. Niskie średnie temperatury wymuszają inne metody uprawy. Tam na przykład buraki sieje się w monolukturze czyli buraki po burakach. Gdyby u nas tak się siało trudno byłoby pokonać grzybowe choroby roślin. Oni nie przeorują materii zielonej z buraków na zimę. Mrozy niszczą florę bakteryjną - wyjaśnia Zioła.
Podczas wizyty europejskich plantatorów buraków w Finlandii przypomniano, że po 2017 roku UE będzie próbowala określić jedną cenę buraków w całej Europie. Bogdan Zioła dobrze ocenia ten pomysł, bo: - nasi rolnicy nie potrafią się sprężyć i wywalczyć dobrych warunków, tak jak na Zachodzie - uzasadnia plantator.