Czysta i przyjazna środowisku energia z farm wiatrowych umiejscowionych na morzu stwarza niebezpieczeństwo dla wielu stworzeń zamieszkujących morskie głębiny - informuje thelocal.de.
Sama w sobie produkcja energii z powstałych farm wiatrowych nie jest niebezpieczna, ale budowa takich wiatraków może kosztować życie wielu morskich istnień. Jak to możliwe? Młoty hydrauliczne jakie używa się podczas budowy farm wiatrowych są źródłem ogromnego hałasu, który uszkadza zwierzętom słuch. Brak tego zmysłu uniemożliwia im polowanie oraz odpowiednią nawigację, a to prowadzi do ich śmierci.
Każdy z wiatraków znajduje się na specjalnej podporze ważącej około 800 ton, która z kolei zamieszczona jest na 30 metrowych palach. Podczas wbijania pali powstaje hałas o natężeniu 200 decybeli. Jego poziom w odległości kilometra spada o 20 decybeli do 180 decybeli. Natomiast najwyższy dopuszczalny przy podwodnych pracach poziom hałasu to 160 decybeli.
Aby uchronić narażone na zagładę stworzenia zaproponowano wtłaczanie pod wodę ogromnych ilości powietrza, które pełniłyby kurtynę z baniek tłumiącą hałas. Niestety wystarczy silny prąd morski czy wzburzone morze by rozbić taką kurtynę, przez co staje się ona bezużyteczna.
Przysłowie o kiju, który ma dwa końce wydaje się w tym przypadku idealnie pasować do opisywanej sytuacji.
źródło: Gospodarz.pl/thelocal.de foto:
sxc.hu