W sytuacjach kryzysowych reaguje również opolski samorząd rolniczy. Prezesi Izby Rolniczej w Opolu już od ubiegłego tygodnia chcą mediacji między zainteresowanymi stronami kampanii żniwnej. Prezes Herbert Czaja powiedział, że już w czwartek chcieli doprowadzić do spotaknia przedstawicieli PZZ oraz władz regionu, żeby interweniować w wyjątkowej sytuacji na rynku skupu zbóż. - Krótko przed żniwami proponowane ceny były niskie w stosunku do ubiegłych lat, natomiast były opierane o notowania giełd takich jak Matif. Tydzień temu nikt jeszcze w pole nie wjeżdzał, zboża były zbierane tylko sporadycznie, od ceny bazowej około 1700 złotych za tonę rzepaku, codziennie pojawiły się informacje, że cena rzepaku spada o 100 złotych, - alarmuje Czaja.
Pojawiła się zatem grupa inicjatywna, komitet protestacyjny rolników z powiatu brzeskiego. Komitet zapowiada, że jeżeli Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie podejmie kroków w celu sprawdzenia, czy nie doszło do zmowy cenowej, to 1 sierpnia zostanie zorganizowana pikieta przed Urzędem Wojewódzkim w Opolu. - Jeśli tak się stanie, na pewno się tam pojawimy - zapowiada Prezes Izby Rolniczej w Opolu Herbert Czaja.
- Na dzisiaj z tego co słyszę, niektórzy już sugerują cenę 1200 złotych za tonę, to odbiega około 50 euro od ceny giełdy Matif - , dodaje Herbert Czaja. - Jeżeli na początku, punkty skupu zapowiadają, że będą się opierać o notowania giełdy Matif trochę pomniejszone, to w ubiegłym roku ta różnica wynosiła 18 euro w dół. Jeżeli różnica na niekorzyść rolnika sięga prawie 50 euro na koniec ubiegłego tygodnia i ciągle się powiększa, nasuwa się pytanie: w oparciu o co wyznaczne są ceny? - pyta szef opolskiej izby.
Gospodarze podejrzewają, że podmiotu skupu ustaliły wspólnie zaniżone ceny i zaniżanie cen ma charakter spekulacyjny w momencie, kiedy rolnik musi wjechać w pole i musi zebrać zboże. Niewielu rolników ma warunki do wielomiesięcznego przetrzymywania zbóż w oczekiwaniu na najlepsze ceny. Szefostwo Izby Rolniczej w Opolu zauważa, że podobieństwo cen w punktach skupu jest niepokojące. - Mieliśmy dane zebrane przez Krajowe Zrzeszenie Producentów Rzepaku. Okazało się, że w kilku punktach mieliśmy niewielkie różnice cenowe -, dodaje Herbert Czaja.
Kilka dni temu Krajowa Rada Izb Rolniczych wystąpiła do ministra o zbadanie sytuacji na rynku skupu zbóż. - W poprzednich latach też zdarzały się wahnięcia, ale później wszystko wracało do normy i mieliśmy wrażenie, że sytuacja się unormowała. Teraz widać, że wrócił proceder, który był uprawiany kilka lat temu – ocenia szef izby.
Z kolei Wiceprezes Izby Rolniczej w Opolu Marek Froelich uważa, że mamy już doczynienia z globalizacją w kwestiach skupu: - Przestało działać naszym zdaniem prawo popytu i podaży. Tylko 8 procent polskiego rynku rzepaku jest władaniu polskiego kapitału. Nie mamy za bardzo wpływu na to, co dzieje się z cenami skupu, a rzepak jest szczególną rośliną. Wiadomo, że będziemy musieli go uprawiać, ma on bowiem swoje miejsce w zmianowaniu. Dla nas jest to bardzo cenna roślina. Kwestia tylko, czy będziemy go uprawiać intensywnie czy ekstensywnie. Trzeba będzie ciąć koszty. – przewiduje Froelich. W najlepszej sytuacji są rolnicy, którzy mają konktraktację. Dla nich cena jest atrakcyjna. Cena rzepaku niekontraktowanego spada i rolnicy, którzy będą musieli sprzedać go w takiej cenie są w większości. W dwóch poprzednich latach było odwrotnie.
- Dzisiaj rolnicy sprzedają rzepak za 1300 złotych za tonę. Od tej ceny są jeszcze potrącenia. Jest to cena w zasadzie poniżej kosztów. Koszt zasiewu hektara w pełnej technologii to około 5000 do 5300 złotych. Dzisiaj trzeba zebrać z hektara 4-4,5 tony z hektara, żeby się zbilansować. Plony osiągane tego roku, na dobrych plantacjach 3-3,5 tony z hektara - mówi Froelich.
Izba Rolnicza w Opolu ocenia, że spadki cen skupu są złym sygnałem dla całego środowiska rolniczego. Słabe jakościowo rzepaki są zbierane i sprzedawane najszybciej i otrzymują najwyższą cenę. - Dobrze nawożone rzepaki i zabezpieczone przed grzybami jeszcze nie zdążyły dojrzeć i przy spadającej cenie, rolnicy poniosą niejako karę za pielęgnowanie rzepaku lepszej jakości. W przyszłych latach rolnicy będą bardzo ostrożnie podchodzić do kwestii inwestowania w rzepak. Na dzisiaj śruta rzepakowa kosztuje więcej niż sam rzepak. Podejrzewamy, że rynek odreagowuje ubiegłoroczne straty. Bo w zeszłym roku skup rzepaku był nieporównywalnie lepszy przy wysokich cenach - przypuszcza Marek Froelich.