Kategorie
Zobacz również tu
-
Ceny zbóż w kraju (8.12.2024)
2024-12-17
Poznaj produkty
-
Ciągnik Fendt 926 Vario z ładowaczem
2011-04-06 -
Suszarnia przewoźna CPT
2011-01-08 -
Ogrzewacze stacjonarne - Piece - KS
2013-03-22
Grupa Mokate to jedna z 200 najbardziej innowacyjnych polskich firm
O tym, jakie strategii powinny obierać firmy w czasie i po obecnym kryzysie gospodarczym rozmawiamy z Teresą Mokrysz - Nie znam jednej uniwersalnej recepty. Wszystko zależy od branży i skali prowadzonych przedsięwzięć. Zawsze jednak warto pilnować reżimu kosztów, i szukać ciekawych okazji do przejęć.
Przejęcia w kryzysie?
Oczywiście. To doskonała sposobność, wiele firm zakończyło bardzo ciekawe programy inwestycyjne, wymieniły lub zmodernizowały park maszynowy czy wprowadziły nowe produkty. Niestety zamiast dyskontowania efektów, okazało się, że na świecie szaleje kryzys i rynki nie są w stanie zaakceptować ceny oferowanych produktów. Które z racji poczynionych inwestycji muszą być wyższe. Wtedy warto ratować taką firmę.
Czy to znaczy, że w najbliższym czasie grupa firm Mokate może się powiększyć ?
Niczego nie wykluczamy, ale też jesteśmy bardzo powściągliwi w podejmowaniu decyzji biznesowych. Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą. Zwłaszcza, gdy mowa o inwestycjach kapitałowych. Jeżeli pojawi się dobra propozycja, będziemy się zastanawiać. Jednak nic na siłę.
Podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy, spierano się o sens polskich inwestycji zagranicznych. A pani zdaniem, to "zbędny luksus czy konieczność.
Uważam, że warto. Zwłaszcza wtedy, gdy faktycznie myśli się o rozwijaniu firmy. Od lat udowadniamy też, że sprzedawać można praktycznie w każde miejsce na świecie. Zawsze jednak należy brać pod uwagę koszty logistyczne. Dlatego też centra produkcyjne warto lokować w naszej części Europy
Podczas dyskusji krynickich, przedstawiciele wielu firm podkreślali, że polskie firmy, jak największe szanse na rozwój mają na rynkach naszego regionu. Rynki zachodnie są już zagospodarowane,
Nie zgadzam się z tym. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej sprzedaży na rynku holenderskim, czy belgijskim, które w myśl tej definicji powinny być, jeżeli niezamknięte, to zaledwie lekko uchylone dla naszych produktów. Wygrywamy na nich, jakością, terminowością dostaw i wreszcie ceną. Zresztą jestem przekonana, że polskie firmy, tylko wtedy będą naprawdę silne, gdy będą obecne na rynkach zewnętrznych.
Zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka, dla rozwoju polskiego i generalnie europejskiej gospodarki niezbędne jest stworzenie wspólnego obszaru gospodarczego państw, UE oraz krajów Partnerstwa Wschodniego. Zgadza się Pani z tym poglądem?
Zdecydowanie tak. Taki Wspólny Obszar Gospodarczy opierałby się na trzech swobodach: przepływu kapitału, usług i dóbr. Firmy z krajów Partnerskich uzyskałyby w ten sposób dostęp do 500 milionów konsumentów Wspólnoty, a przedsiębiorstwa unijne mogłyby rozwijać działalność na chłonnych rynkach Europy Wschodniej.
To był miód, teraz łyżka dziegciu. Musimy jednak pamiętać, że rynki te są mało stabilne. A to oznacza, że każda inwestycja i kontrakt muszą być starannie monitorowane. Ale to nie jest wyzwanie, z którym nie moglibyśmy sobie poradzić.