Zima jest okresem, w którym samorządowcy zobowiązani są do zapewnienia kierowcom swobody poruszania po drogach, nawet przy najbardziej siarczystych mrozach i opadach śniegu. Najchętniej na oblodzone powierzchnie wysypywana jest sól. Nie stanowi to jednak chluby dla naszego kraju, gdyż sól, mimo że rozpuszcza śnieg w niskich temperaturach, to jednocześnie wpływa niekorzystnie na nasze środowisko. Obecnie Polska widnieje na liście państw, które jako nieliczne w Unii Europejskiej wykorzystują tę metodę do pozbywania się utrudnień na drogach w zimie.
Sól (inaczej chlorek sodu) jest stosowana w Polsce głównie ze względów ekonomicznych. Jest też wysoce skuteczna i w temperaturach do -7 stopni C rozpuszcza szybko i efektywnie lód. Przeciwdziała też doskonale gołoledzi na drogach, powodując, że jezdnia staje się czarna i bezpieczniejsza dla prowadzących pojazdy.
Niestety, jej stosowanie niesie za sobą również konsekwencje. Rozsypywana na drogach wpływa niekorzystnie nie tylko na korozję infrastruktury miejskiej oraz gminnej (latarni, znaków drogowych czy barierek), karoserię pojazdów oraz obuwie, ale niszczy także zieleń przyuliczną. Słone błoto pośniegowe topi się bowiem i wsiąkając w glebę powoduje obumieranie drzew i roślin. Wszystko dlatego, że sól nie wyparowuje z drogi, lecz razem z wodą przenika do ziemi, w wyniku czego rośliny nie mogą pobierać wody co prowadzi do tzw. suszy fizjologicznej. Szacuje się, że stężenie soli w słonej mazi jest wyższe niż w wodach Bałtyku.
O szkodliwości soli wysypywanej na drogach przekonali się również amerykańscy naukowcy. Udowodnili oni, że ta metoda pozbywania się oblodzeń może doprowadzić nawet do zagrożenia zdrowia zwierząt i ludzi. Znaczna jej część przedostaje się bowiem do rzek i jezior.
Czy istnieje zatem alternatywa dla soli na drogach? Według prawa rządowego wprowadzonego przez Ministra Środowiska w 2005 roku dopuszcza się możliwość stosowania – oprócz chlorku sodu, również chlorku wapnia, piasku i drobnoziarnistego żwiru. Dlaczego zatem wykorzystywane są tak sporadycznie?
Posypywanie dróg piaskiem czy żwirem nie szkodzi środowisku, ale jednocześnie nie usuwa tak skutecznie problemu, jakim jest oblodzona powierzchnia. Ulice pozostają nadal śliskie i niebezpiecznie dla kierowców. Wskazane jest natomiast używanie tych środków do posypywania chodników.
Z kolei zastosowanie chlorku wapnia daje znacznie większą skuteczność niż sól kuchenna. Chlorek sodu wykazuje największą aktywność do -7 stopni C, natomiast wraz ze spadkiem temperatury jego skuteczność spada i w -13 stopniach C praktycznie nie topi śniegu. Natomiast chlorek wapnia doskonale radzi sobie nawet w -20 stopniach C, i co ważne – w znacznie mniejszym stopniu wpływa negatywnie na środowisko. Jego użycie wiąże się natomiast z wysokimi kosztami, na które naszych samorządów i państwa zwyczajnie nie stać.
Głównie poprzez bariery finansowe Polska wydaje się być skazana na stosowanie soli zimą. Co jednak można zrobić, aby ograniczyć jej ilość na drogach? Doskonałym sposobem jest używanie soli zwilżonej. Dzięki temu nie jest ona, tak jak sól sucha, wywiewana i może dłużej utrzymywać się na powierzchni i jeszcze szybciej topić lód. W ten sposób można zaoszczędzić nawet do 20% soli. Kolejną sprawdzoną metodą jest wykorzystywanie systemu stacji meteorologicznych ostrzegających o zbliżających się opadach śniegu. Wówczas przed opadami można zapobiegawczo posypywać ulice mniejszymi dawkami chlorku sodu.
Pamiętajmy, że niezależnie od zastosowanych środków do usuwania śniegu z nawierzchni, zarówno ulic jak i chodników, to odśnieżanie powinno być podstawowym sposobem walki z zimą. Zaniechanie tej czynności, nawet przy skrupulatnym soleniu powierzchni, będzie przyczyną brodzenia po kostki w śnieżno-solnej mazi.