W przypadku inwazji nie można tego dostrzec na pierwszy rzut oka, bo zwierzę nie zachowuje się dziwnie i nie odczuwa dyskomfortu. Kleszcz bowiem w trakcie wgryzania się w skórę psa lub kota wytwarza substancje, które znieczulają miejsce ukąszenia.
– Problemem jest pierwszy etap inwazji, kiedy pasożyt nie jest najedzony, kiedy jest mały, wielkości głowy od szpilki, bądź jeśli zwierzę podczas spaceru trafiło na larwę lub nifmę, które są jeszcze mniejsze niż osobnik dorosły, stąd trzeba mieć dobry wzrok aby tego pasożyta znaleźć – mówi Artur Andrzejczak.
By zabezpieczyć zwierzęta przed pasożytami zewnętrznymi, kleszczami czy pchłami, należy zastosować produkty zarejestrowane jako leki, które mają za zadanie zabić pasożyta. Są też takie preparaty, które odstraszają szkodniki poprzez zniechęcanie do pobierania pokarmu.
– Kleszcz wchodzi na zwierzę, natomiast substancja czynna, która znajduje się na skórze, drażni kleszcza i nie jest on w stanie się wbić w skórę, w konsekwencji te substancje potem również go zabijają. Jest to bardzo dobra forma profilaktyki. Możemy też mówić o leczeniu inwazji kleszczy, w sytuacji w której zwierzę na swojej powierzchni ma kleszcza, podajemy preparat, który też go zabije, skutecznie uniemożliwiając przeniesienie choroby – mówi Artur Andrzejczak.
Wysyp kleszczy pojawia się dwa razy w roku, czyli w okresie wiosny i jesieni. Eksperci przestrzegają przed zbagatelizowaniem problemu.
– Często właściciele psów czy kotów uważają, że jest to problem kosmetyczny, czyli coś wisi przytwierdzone do skóry mojego psa, nie podoba mi się, więc chciałbym się tego pozbyć. Chodzi jednak przede wszystkim o ochronę zdrowia zwierząt, jako że kleszcze są bardzo efektywnymi wektorami chorób – dodaje Artur Andrzejczak.
Główny Inspektorat Sanitarny apeluje, by zabezpieczać nawet domowe koty, ponieważ pasożyt może zostać przyniesiony do domu nie tylko przez nasze psy, ale również przez nas samych.