Zjawisko ocieplenia się klimatu potwierdza również NASA. Amerykańska agencja jako dowody podaje takie procesy jak globalny wzrost temperatury powietrza oraz mórz i oceanów, kurczące się pokrywy lodowe, malejącą pokrywę śnieżną oraz wzrost poziomu wód na świecie i częstsze występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Zmiany klimatu miały miejsce w przeszłości i nie ma wątpliwości, że będą zachodzić w następnych dziesięcioleciach. Patrząc w perspektywie najbliższych kilkunastu lat, eksperci prognozują, że metamorfoza klimatu przybierze formę podobną jak w ostatnich 20 latach. Oznacza to większą ilość burz i silnych wiatrów w okresie letnim oraz mniej śnieżne zimy. Trudniej ocenić za to, jak będzie wyglądać pogoda za pięćdziesiąt lat.
– Jeżeli nie będziemy w ogóle zwracać uwagi na środowisko, czeka nas bardzo czarny scenariusz. Wzrost temperatury powietrza pociągnie za sobą topnienie mas lądolodów. Na naszej półkuli to przede wszystkim lądolód Grenlandii, ale również lodowce górskie czy alpejskie. To pociąga za sobą wzrost poziomu morza, a to oznacza dla krajów nadbrzeżnych bardzo konkretne skutki gospodarcze, którym trzeba będzie przeciwdziałać bardzo kosztownymi metodami inżynieryjnymi. Przykłady to oczywiście Holandia, a także zagrożenie Żuław Wiślanych w Polsce – alarmuje klimatolog IMGW.
Topniejące lodowce, powodujące wzrost poziomu mórz i oceanów, mogą spowodować, że tereny położone na niewielkiej wysokości powyżej poziomu morza mogą zostać w całości zalane. Zagrożone tereny to m.in. Holandia czy polskie Żuławy Wiślane. Zdaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych takie wyspy jak Malediwy, Kiribati czy Tuvalu znajdą się pod powierzchnią wody do końca tego stulecia.
Jak wynika z danych NASA, 2017 rok był drugim najcieplejszym, po 2016 roku, rokiem w historii pomiarów sięgających 1880 roku. Średnia temperatura na świecie była wyższa o 0,9˚C w porównaniu do przeciętnej z lat 1951–1980. W obrębie ostatniego stulecia średnia temperatura powierzchni Ziemi wzrosła o nieco ponad 1˚C.