Miód, który został skażony GMO nie może zostać sprzedany bez odpowiedniego zezwolenia.
Niemiecki pszczelarz oskarżył firmę posiadająca badawcze pole kukurydzy genetycznie modyfikowanej. W zebranym przez niego miodzie wykryto obecność DNA tejże kukurydzy, której pole znajdowało się w odległości 500 metrów od pasieki. Według prawa wyprodukowany w ten sposób miód posiadający pyłek GMO należy potraktować jako żywność wytworzoną z GMO, a na jej sprzedaż są niezbędne odpowiednie zezwolenia.
Z drugiej jednak strony zdaniem Trybunału Sprawiedliwości pyłek kwiatowy modyfikowanej genetycznie kukurydzy utracił zdolność do powielania swojego DNA na poziomie komórkowym nie należy już do grupy organizmów genetycznie modyfikowanych. W związku z tym nie trzeba mieć pozwolenia na sprzedaż tego produktu.
Powstała w ten sposób sprzeczność została rozwiązana. Skoro zatem pyłek jest składową częścią miodu, czyli miód produkowany z pyłku pochodzącego z genetycznie modyfikowanej rośliny należy do żywności wytwarzanej z GMO, a co za tym idzie na jego sprzedaż potrzebne są zezwolenia.
źródło: Gospodarz.pl/wprost24.pl Foto: sxc.hu