Dyrektywa, którą uchwalono już w 2001 roku, wyznaczyła 12-letni okres przejściowy, w trakcie którego należy zastosować gromadny chów ciężarnych loch oraz loszek we wszystkich unijnych gospodarstwach posiadających przynajmniej 10 lub więcej loch. W związku z tym, od 4 tygodnia po pokryciu do tygodnia przed przewidywanym terminem proszenia lochy i loszki są utrzymywane w grupie.
Niestety, już teraz wiadomo, że nie wszystkie kraje zdążą się dostosować do nowych norm. Do przepisów zdążyła się już przystosować Wielka Brytania, Szwecja, Łotwa oraz Luksemburg. Natomiast w pozostałych krajach członkowskie Wspólnoty stopień zaawansowania prac kształtuje się na poziomie 40-90%. Największe problemy z dostosowaniem ma Hiszpania.
W przypadku Polski sprawa jest znacznie prostsza, gdyż zdecydowana większość hodowców już od lat stosuje tradycyjny model chowu, czyli grupowy. Jedynie nieliczni postanowili zainwestować w pojedyncze kojce dla loch prośnych.
Te gospodarstwa, które nie dostosują się do unijnej dyrektywy będą musiały zmniejszyć liczbę loch do 9 sztuk lub zapłacić odpowiednią karę.
Jak zatem widać, obecnie trudno jest jednoznacznie przewidzieć jaka przyszłość czeka sektor trzody chlewnej. Przy założeniu podobnego scenariusza jak w sytuacji wymianą klatek dla kur niosek, można się początkowo spodziewać sporych wzrostów cen wieprzowiny. Tym bardziej, że dodatkowo będzie obowiązywać całkowity zakaz sprzedaży żywca i mięsa pochodzącego z produkcji gdzie nie dostosowano się do unijnej dyrektywy.
Mniej mięsa wieprzowego na rynku oraz jego wyższe ceny z pewnością przełożą się na spadek konsumpcji wieprzowiny na rzecz znacznie tańszego drobiu. W takiej sytuacji Unia Europejska może jednak rozważyć wprowadzenie derogacji, czyli przesunąć termin obowiązywania dyrektywy.
Dla hodowców zdecydowanie bardziej ekonomicznym rozwiązaniem było trzymanie zwierząt w pojedynczych kojcach z uwagi na maksymalne wykorzystanie pomieszczenia przeznaczonego na chlewnię oraz niższe koszty poboru energii. Również łatwiej było sprawować nadzór nad stadem ze względu niższy poziom agresji wewnątrz stada. Ten system ma również swoje wady, gdyż trzymanie zwierząt w pojedynczych kojcach ogranicza ich swobodę ruchu przez co obniża się ich produktywność, a także wpływa negatywnie na ich zdrowie.