– To jest przez nas bardzo oczekiwana zmiana. Wielu osobom się wydaje, że to jest coś nieistotnego, ale dla inspektorów pracy zmiana jest ogromna. Walczyliśmy o nią wiele lat, wielokrotnie sygnalizowaliśmy, że jest problem tzw. syndromu pierwszej dniówki – tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes Wojciech Gonciarz, główny specjalista w Departamencie Prawnym w Głównym Inspektoracie Pracy.
Nowelizacja Kodeksu pracy, która zaczęła obowiązywać od 1 września zakłada, że pracodawca będzie musiał podpisać umowę o pracę z pracownikiem zanim jeszcze rozpocznie on pracę. Takie rozwiązanie ma głównie lepiej chronić interesy pracowników. Do tej pory pracodawca musiał potwierdzić na piśmie warunki zawartej umowy o pracę nie później niż w czasie pierwszego dnia pracy.
– Kiedy przychodziliśmy na kontrolę i okazywało się, że pracownik nie miał podpisanej umowy, pracodawca twierdził, że ta osoba pracuje pierwszy dzień i na koniec dnia umowa była podpisana. Ale faktycznie taka osoba mogła pracować miesiąc, kilka miesięcy, pół roku, w zależności od tego, jak długo przedsiębiorcy udawało unikać kontroli Inspekcji Pracy – wskazuje Gonciarz.
Według PIP, w 2015 roku w blisko 34 proc. przedsiębiorstw stwierdzono nielegalne zatrudnienie, czyli pracę bez podpisania umowy czy niezgłoszenie pracownika do ubezpieczenia, a problem odnosił się do 20 tys. osób wobec 10,3 tys. w 2014 roku. Skala problemu mogła być jednak znacznie większa. Jak podaje PIP, z uwagi na obowiązujące wtedy przepisy, inspektorzy kontroli musieli przyjąć, że 10 tys. osób właśnie w dniu kontroli rozpoczęło pracę.
– Będziemy na pewno bardzo dokładnie sprawdzać, czy dane osoby są zatrudnione na podstawie umów o prace sporządzonych na piśmie. Nie będziemy się zadowalać wyjaśnieniami, że zostanie to zaraz uzupełnione. Nie będziemy próbować przeszkadzać w wykonywani pracy przez uczciwych przedsiębiorców. Oni się nie mają czego obawiać, sami często wskazują na nieuczciwe podmioty, które zatrudniają na czarno, bez ubezpieczenia i płacenia podatków – zapowiada ekspert PIP.
Najwięcej naruszeń prawa wykryto w handlu - 30 proc., a w branży ochroniarskiej – największą skalę nielegalnego zatrudnienia - 20 proc. Ponad 12 tys. osób zostało nieterminowo zgłoszonych do ZUS-u. W sumie karę grzywny na kwotę 920 tys. zł nałożono na 784 pracodawców. Przeciętnie na jedną firmę przypadła kara nieco ponad 1,1 tys. zł.
– Ta zmiana w istotny sposób zmniejszyć patologię na rynku pracy. Powinno nastąpić zmniejszenie zatrudnienia na czarno. W związku z tym, że będziemy mieli uprawnienia do kontroli, z całą pewnością będziemy je wykorzystywać – podkreśla Gonciarz.
Zdaniem eksperta, te przedsiębiorstwa, które do tej pory nie były kontrolowane, w pierwszych miesiącach od wejścia nowych przepisów, będą głównie pouczane w przypadku wykrycia nieprawidłowości.
– Tam, gdzie będziemy widzieli, że ktoś ma trudności ze zrozumieniem przepisów, będziemy starali się przede wszystkim doradzić. Natomiast tam, gdzie zobaczymy złą wolę, na pewno będziemy bezwzględnie ścigać – zapowiada Wojciech Gonciarz.