W piątek do leśników dotarła informacja, że niedaleko Przeorska, na polu leżą dwa bieliki. Gdy leśnicy dojechali na miejsce ptaki były żywe, ale bardzo wycieńczone. Nie miały siły nawet stać. Jedynie leżały w śniegu, uważnie obserwując, co się wokół nich dzieje.
- Nie podchodziliśmy blisko, żeby nie powodować dodatkowego stresu, ani żeby ptaki nie próbowały ucieczki i nie marnowały sił, których zostało im niewiele – relacjonują pracownicy nadleśnictwa.
Bieliki nie miały żadnych widocznych ran, ślady nie wskazywały też na próby schwytania tych drapieżników. Natomiast obok leżała, na wpół zagrzebana w śniegu, padlina jakiegoś zwierzęcia. To sugerowało możliwość zatrucia bielików.
- W takiej sytuacji każda chwila jest ważna. Ptaki powinny jak najszybciej znaleźć się pod opieką weterynaryjną – tłumaczą leśnicy.
Leśnicy wspólnie z Leonem Sapko i Łukaszem Domańskim z RDOŚ w Lublinie, Wydziału Spraw Terenowych III w Zamościu, przygotowali bieliki do transportu.
- Zabezpieczyliśmy też resztki padliny do przebadania, aby ustalić przyczyny wycieńczenia bielików – mówią.
Ptaki trafiły do Zamościa, do punktu weterynaryjnego przy ZOO, gdzie czekała na nie fachowa opieka.
- Już w niedzielę dostaliśmy informację, że ptaki czują się lepiej. Bieliki są w lepszym stanie, a młodszy nawet próbował jeść - mówią.
Warto podkreślić, że to dzięki mieszkańcom leśnicy zdążyli z pomocą.
- To dzięki ich informacji udało się ocalić te wspaniałe zwierzęta. Mamy nadzieję, że po rekonwalescencji bieliki wrócą na wolność -mówią leśnicy z Nadleśnictwa Tomaszów.
To nie pierwszy w tym roku przypadek zatrucia bielików. Kilka tygodni temu znaleziono martwe bieliki na terenie pobliskiego Nadleśnictwa Narol (RDLP w Krośnie). Łącznie, w tamtej okolicy padły już trzy ptaki. Te chronione prawem drapieżniki leżały przy padłych, częściowo zjedzonych lisach. Prawdopodobnie wszystkie struły się trucizną, która również zabiła lisy.