Polskie rzeki zaatakowane zostały ze zdwojona siłą przez bakterie wrzodzienicy.
Wirusem zarażonych jest już blisko 90% troci i łososi. Ryby te chorują na martwice skóry i zazwyczaj giną. Zdarza się jednak, że chore zwierzęta łatwiej poddają się złowieniu, dlatego część z zainfekowanych śmiertelną bakterią ryb pada łupem kłusowników.
Często dochodzi do sytuacji, że trafiają one do wędzarni, gdzie usuwane są zainfekowane fragmenty. Czynności takie niewskazane są ze względu na możliwość atakowania przez bakterie ludzkiego układu pokarmowego, doprowadzającego do silnej biegunki i wymiotów. Wirusy mogą wywoływać również zmiany na skórze.
Co ciekawe, epidemia wrzodzienicy jest skutkiem prowadzonej od lat akcji zwiększenia populacji łososi i troci w pomorskich rzekach. Zdaniem specjalistów Polskiego Związku Wędkarskiego, wypuszczane do rzek z rozmnożonych w sztucznych zbiornikach ryby są po prostu mniej odporne na panujące w naturalnych wodach warunki. Eksperci uważają, że groźne bakterie znajdowały się w wodach od lat, ale dopiero teraz zaatakowały ze zdwojoną siłą.
Gospodarze z pomorskiego miejcie się na baczności.
źródło: Gospodarz.pl/Sfora.pl foto:
sxc.hu