– Tak naprawdę zaczynamy od zera. Od dziesiątków lat nie robiono nic dla żeglugi śródlądowej. W rządach poprzedników odpowiadał za nią zespół pięciu osób, które właściwie wydawały pozwolenia na nowe statki czy uprawnienia dla marynarzy. Teraz diametralnie się to zmienia – zapewnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jerzy Materna, wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
GUS podaje, że na koniec 2015 r. łączna długość śródlądowych dróg wodnych wynosi w Polsce ponad 3,6 tys. km. Wymagania stawiane drogom o znaczeniu międzynarodowym, tj. klasy IV i V w 2015 r. spełniało w Polsce niecałe 6 proc. dróg wodnych i pozostaje to niezmienne od 2007 roku. Pozostałe drogi wodne mają raczej znaczenie lokalne.
Udział wodnego transportu śródlądowego w przewozie ładunków w sumie w latach 2000–2015 zmalał z 0,8 proc. do 0,4 proc. W 2015 r. żeglugą śródlądową przetransportowano 12 mln ton ładunków. To o 56,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Przewozy krajowe obniżyły się o ponad 20 proc., w tym szczególnie ładunków z grupy kruszywo, piasek, kamień, a realizowane w obrębie transportu międzynarodowego zwiększyły się o 190 proc.
W czerwcu rząd przyjął przygotowany przez ministerstwo projekt do planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce na lata 2016–2020 z perspektywą do 2030 roku i działania, które mają odtworzyć żeglugę śródlądową i rozwijać transport na polskich rzekach.
– Chcemy jeszcze w tym roku przystąpić do AGN, Europejskiego Porozumienia w sprawie Głównych Śródlądowych Dróg Wodnych o Międzynarodowym Znaczeniu. W Europie jest dziewięć takich szlaków, z czego trzy przebiegają przez Polskę – wskazuje Materna.
Czytaj dalej na następnej stronie...