We wtorek 14 listopada wieczorem leśniczy Kazimierz Nóżka dostał informację, że kociak już drugi dzień zagląda na posesję jednego z mieszkańców wsi Górzanka.
- Pani, która do mnie zadzwoniła powiedziała, że zwierzę nie jest zbyt płochliwe, podchodzi pod drzwi domu, a przed atakiem psów chowa się pod stosem desek lub drewna - opowiadał leśniczy Nóżka. - W związku z tym, że urzędy i instytucje powołane do ochrony dzikich zwierząt w tych godzinach już nie pracują, poinformowałem o takim zgłoszeniu swojego szefa i pojechałem do Górzanki.
Leśniczy po obejrzeniu zdjęć rysia, zdecydował się schwytać zwierzę, zanim rozszarpią je psy.
Już nad ranem kociak się złapał w pułapkę. Następnie leśniczy Nóżka powiadomił Klinikę Dzikich Zwierząt w Przemyślu, kociak trafił pod opiekę dr. Andrzeja Fedaczyńskiego.
- To piękna rysiczka, ma 6-7 miesięcy i nakłada już stałe uzębienie - relacjonował dr Andrzej Fedaczyński. - Niestety, jest skrajnie wycieńczona, waży 3,6 kg, czyli zaledwie połowę tego, co w tym wieku ważyć powinna. Ma dużo pasożytów na skórze, jest zarobaczona. Wygląda na to, że odżywiała się marnie, jadła nawet siano. Dostała glukozę, zjadła miskę mięsa, pije wodę z antybiotykami. Zrobimy wszystko, żeby przeżyła, choć na ostateczne rokowania trzeba kilka dni poczekać.
Co sprawiło, że młody ryś zawędrował do ludzkich siedzib? Najpewniej jakiś czas temu coś przytrafiło się jego matce, która jeszcze powinna się nim opiekować.
Ryś objęty jest ochroną gatunkową zarówno przez prawo krajowe, jak i międzynarodowe. W Polsce wpisany do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt.