Kolację, w polskiej tradycji postną, rozpoczyna modlitwa i czytanie fragmentu Ewangelii według św. Mateusza lub św. Łukasza, dotyczącego narodzin Jezusa. Najważniejszym i kulminacyjnym momentem wieczerzy wigilijnej w Polsce jest zwyczaj łamania się opłatkiem, z równoczesnym składaniem sobie życzeń i wybaczeniem wzajemnych urazów. Symbol opłatka łączy Polaków rozsianych po całym świecie, stąd często do kartek świątecznych dołączony jest kawałek opłatka, znak wzajemnej więzi. Przy stole, przykrytym białym obrusem z wiązką sianka pod spodem, zasiadają wszyscy domownicy. W tradycji pilnowano, aby liczba osób była parzysta, a liczba potraw nieparzysta. Wieczerza chłopska składała się z pięciu lub siedmiu potraw, szlachecka z dziewięciu, a u arystokracji z jedenastu. Wyjaśnienia tego wymogu były różne: 7 – jako siedem dni tygodnia, 9 – na cześć dziewięciu chórów anielskich, itp. Dopuszczalna była ilość 12 potraw – na cześć dwunastu apostołów. Obowiązkowo trzeba skosztować wszystkich potraw wigilijnych, a od stołu można wstać dopiero po zakończeniu wieczerzy.
Dawniej po wieczerzy praktykowano różne zwyczaje. Kiedy jeszcze biesiadnicy siedzieli przy stole, spod obrusa ciągnięto słomki lub źdźbła siana. Proste i długie wróżyły życie proste, bez niebezpieczeństw, pokrzywione zaś wróżyły w przyszłym roku jakieś kłopoty. Podobnie wróżono sobie z orzechów. Orzech pełny, o zdrowym jądrze był dobrą prognozą na przyszłość, odwrotnie niż pusty lub sczerniały. Nie brano oczywiście tych wróżb zbyt serio, lecz bawiono się przy tym doskonale. Po wieczerzy dziewczęta wychodziły przed dom i nadsłuchiwały – skąd zaszczeka pies, stamtąd zjawi się narzeczony. Także i poważni gospodarze i zacne gospodynie nie gardzili – chociaż w innym celu – tym rodzajem wróżby: dobrze było usłyszeć w ciszy mroźnej nocy rżenie konia, beczenie owiec czy ryk krowy – oznaczało to, że w gospodarstwie będzie się darzyć. Odwrotnie – miauczenie kota, pochrząkiwanie świń czy gęganie gęsi, nie było pomyślnym znakiem.
Tradycyjnie po uroczystej wieczerzy w wielu domach praktykuje się wspólne śpiewanie kolęd. Polskie kolędy, często bardzo stare, należą do klejnotów pieśni ludowej i religijnej. Spotykamy wśród nich melodie taneczne w rytmie mazurka, oberka, krakowiaka i poloneza, w tekstach zaś akcenty patriotyczne, społeczne czy humorystyczne. Dla wielu Polaków żyjących z daleka od kraju, kolędy były i są nadal wzruszającym symbolem polskości.
Nieodłącznym zwyczajem staje się również wzajemne obdarowywanie prezentami, chowanymi pod choinką. Zwyczaj zdobienia drzewka, zwanego z początku hailekrystem, przyjął się w Polsce na przełomie XVIII i XIX wieku i został zapożyczony od niemieckiego mieszczaństwa, osiadłego w Polsce za czasów saskich. Prototypem przystrojonego drzewka była podłaziczka, czyli jodełka – świerkowy lub jodłowy wierzchołek, wiszący pod powałą, ozdobiony cackami z kolorowych opłatków. W domach szlacheckich i mieszczańskich tę dekorację świąteczną zastępowała piękna srebrna misa, napełniona jabłkami, złoconymi orzechami i bakaliami.
Wieczór wigilijny to okres wytężonej pracy Św. Mikołaja, zwanego też w Wielkopolsce Gwiazdorem. Św. Mikołaj to autentyczna postać, żyjąca w IV wieku. Był biskupem Miry – małego portowego miasteczka w Małej Azji. Pochodził z zamożnej rodziny, ale swój majątek rozdał potrzebującym. Z tego powodu nazywany był ojcem sierot i ubogich. Św. Mikołaj jest patronem kupców, bankierów, marynarzy i... więźniów (za życia był więziony przez cesarza Dioklecjana). Ale za to, że był tak dobry dla małych sierot, najbardziej kochają go dzieci, a wszyscy naśladują, czyniąc radosne niespodzianki innym.
W wielu rejonach Polski w wieczór wigilijny wyruszali kolędnicy. Zwyczaj kolędowania znany jest od XVII wieku. Domy odwiedzane były przez kolędników, niosących kolorową gwiazdę. "Po kolędzie" chodziła młodzież wiejska, żacy, organiści i sami księża. Szli od domu do domu śpiewając pieśni i składając życzenia domownikom - za co otrzymywali datki w pieniądzach i w naturze. O północy wszyscy szli na Pasterkę. Często zaś, jako że nastrój panował już iście świąteczny i beztroski – płatano sobie najrozmaitsze figle.
Wieczory pomiędzy Bożym Narodzeniem a Trzema Królami, nazywano szczodrymi lub świętymi. Upływały one na wzajemnym odwiedzaniu się, śpiewaniu kolęd i pastorałek oraz wesołych i zabawnych pieśni. Zwyczaj chodzenia z szopką rozpowszechnił się na przełomie XVII i XVIII wieku. Wtedy też zaczęto urządzać, nieraz z wielkim przepychem, przedstawienia jasełkowe w kościołach. Obecnie często odwiedza się w tym okresie szopki urządzone w kościołach, które są swoistą atrakcją dla dzieci. Zwyczaj ustawiania z figurek sceny Bożego Narodzenia, zwanej szopką sięga 1223 roku i został zapoczątkowany przez św. Franciszka z Asyżu. Pierwsza szopka została urządzona w obszernej grocie, wymytej ze skał wulkanicznych, w miejscowości Greccio.
Tradycje, związane ze Świętami Bożego Narodzenia są tak barwne i ciekawe, że nie powinny być zapomniane. Wiele z nich, jak zapraszanie na Wigilię osób samotnych czy wzajemne odwiedzanie się w czasie świątecznym, warto ciągle kultywować i przekazywać nowym pokoleniom.