Przyrost zaległości nie przekroczył 4 proc. i był tylko nieznacznie wyższy niż przed rokiem. Tym razem jednak rozłożył się bardzo nierównomiernie pomiędzy sektorami i branżami. Najbardziej ucierpiały te dotknięte ograniczeniami wynikającymi z pandemii: rekreacja (19,1 proc.), turystyka (18,4 proc.) i kultura (13,1 proc.), a wśród dużych sektorów transport. Z wypłacalnością kontrahentów nie jest jednak najgorzej – wynika z badania dla BIG InfoMonitor. Większość firm jest zadowolona z jakości rozliczeń B2B, na negatywny wpływ pandemii wskazuje 18 proc. przedsiębiorstw MSP.
W okresie od marca do września w największym stopniu zaległości B2B wzrosły w pierwszym pełnym miesiącu lockdownu. Z puli 1,22 mld zł, o którą podwyższyły się przeterminowane zobowiązania przedsiębiorstw przez pół roku – 0,57 mld zł przypadło na kwiecień, przed uruchomieniem pomocy państwa i wakacji kredytowych. Później było to ok. 130 mln zł miesięcznie, by na koniec września suma zaległości sięgnęła 34,38 mld zł. Mowa tu o nieopłaconych fakturach zgłoszonych przez wierzycieli do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz widocznych w BIK ratach kredytów opóźnionych przez co najmniej 30 dni na kwotę min. 500 zł. Od maja pomogła Tarcza Antykryzysowa, możliwość przełożenia spłaty rat kredytów o 3 lub 6 miesięcy, a także większe zaangażowanie przedsiębiorców w ściąganie należności, poza tym ograniczenie sprzedaży z odroczonym terminem płatności, no i ogólny spadek liczby faktur. Poza tym firmy same z siebie również starały się, o ile to możliwe, płacić na czas, by nie narażać dostawców na utratę płynności finansowej, a siebie na przerwanie łańcucha dostaw. W rezultacie kwota zaległości w okresie pandemii wzrosła o 3,7 proc., czyli niewiele bardziej niż w drugim i trzecim kwartale 2019 r., kiedy było to 3,5 proc. (1,07 mld zł).
Ogromne znaczenie ma tu również fakt, że skutki pandemii nie dotknęły równie silnie wszystkich branż, bo jeśli tak by się stało, statystyki z pewnością wyglądałyby dużo gorzej. W kilku przypadkach zaległości nawet stopniały. Zmniejszył je sektor wytwarzający i dostarczający energię, gaz i gorącą wodę, górnictwo, a także obsługa rynku nieruchomości.
– Gdyby oceniać sytuację pod kątem zaległości przedsiębiorstw, to widać, że szereg elementów: oszczędności firm, umiejętność zarządzania, pomoc państwa oraz wakacje kredytowe sprawiły, że nie jest tak źle jak można było zakładać. Ostatecznie bowiem wzrost kwoty przeterminowanych płatności, w czasie pierwszych sześciu miesięcy pandemi, był porównywalny do obserwowanego w analogicznym okresie minionego roku. A sytuacja nie jest porównywalna, dlatego niestety należy się obawiać, że z czasem wraz z finalizowaniem wakacji kredytowych i ograniczaniem pomocy państwa przełoży się na problemy w rozliczeniach – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Na koniec września wciąż aktywne wakacje kredytowe miało 29 066 firm (3,12 proc.). Zawieszenie spłaty rat dotyczyło 39 464 linii kredytowych (2,56 proc.) na łączną kwotę 17,8 mld zł (5,5 proc.). W szczytowym momencie tego typu rozwiązanie dotyczyło 88 tys. kredytów o wartości niemal 24 mld zł.
Jeśli chodzi o liczbę firm w kłopotach finansowych, to w stosunku do I kw. tego roku doszło do sporej zmiany, przybyło ponad 6 tys. przedsiębiorstw opóźniających płatności. Łącznie niemal 320,6 tys. przedsiębiorstw (działających, zawieszonych i zamkniętych) ma długi wobec dostawców lub nieuregulowane w terminie raty kredytów. Dla porównania, w zeszłym roku, w okresie od marca do września przybyło 1,9 tys. niesolidnych płatników.
– Należy podkreślić, że nie zawsze kłopoty szybko przekładają się na zaległości. Szczególnie mali przedsiębiorcy długo wahają się, czy informację o długu swojego zleceniodawcy zgłosić do rejestru. Pomijając jeszcze fakt, że część dalej korzystała z zawieszania spłaty rat kredytowych, co daje im większą swobodę w rozliczeniach i pozwala nadal stać po stronie solidnych płatniczo. Pandemia nie uderza też w taki sam sposób w każda branżę, a nawet w poszczególnych branżach dla jednych firm jest większym, a dla innych mniejszym wyzwaniem – tłumaczy Sławomir Grzelczak.
-
Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK, największe zaległości mają: handel – 8,1 mld zł (23,6 proc. łącznej kwoty opóźnionych zobowiązań), przemysł – 6 mld zł (17,4 proc.), budownictwo – 5,3 mld zł (15,3 proc.) oraz transport – 2,2 mld zł (6,4 proc.). Kwoty ich przeterminowanych zobowiązań w II i III kw. wzrosły od 3,9 do 7,5 proc., w najmniejszym stopniu w przemyśle, następnie w budownictwie i handlu, a najbardziej w transporcie. Tak samo było w zeszłym roku, lecz mniejszy był zakres zmian – od 4,4 proc. do 6,3 proc. Tym razem jednak transportowi, któremu w normalnych czasach również pod względem rozliczeń z partnerami biznesowymi i bankami nie szło najlepiej, dodatkowo płynność finansową pogarsza pandemia. Szczególnie silnie obostrzeniami i zmianą stylu życia dotknięty został przewóz pasażerów. Efekt? Transport odnotował czwarty co do wysokości wzrost zaległości wśród 18 prezentowanych sektorów.
-
Transport jest również sektorem, w którym najwięcej firm – 9,1 proc. – ma problemy z przeterminowanymi zobowiązaniami. Ryzyko sprzedaży z odroczonym terminem płatności na rzecz firm transportowych przedstawia się więc stosunkowo wysoko. Drugi w tym zestawieniu jest sektor dostawy energii, gazu i gorącej wody, gdzie udział niesolidnych płatników wynosi 8,6 proc., a trzecie górnictwo z 8 proc. odsetkiem opóźniających płatności. Wśród ogółu firm jest to obecnie 5,9 proc., o 0,1 p.p. więcej niż w marcu.
Czytaj dalej na następnej stronie...